Zmienione przepisy dają nadzieję na zmianę postawy podmiotów publicznych na bardziej elastyczną i otwartą na dialog z partnerami z sektora prywatnego – ale czy na pewno do tego dojdzie?
Dotychczasowy problem
W uzasadnieniu nowelizacji słusznie zdiagnozowano istniejący problem w rozwiązywaniu sporów cywilnoprawnych pomiędzy podmiotami z sektora publicznego a prywatnego, polegający na utrwalonej i zdecydowanej niechęci partnerów publicznych do rozwiązywania ich w drodze polubownej, zwłaszcza przez zawarcie ugody.
Prawidłowo ustalono także główną przyczynę takiego stanu rzeczy, którą jest brak wyraźnej podstawy prawnej do zawierania ugód przez jednostki należące do sektora finansów publicznych. Równocześnie art. 5 ustawy o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych wprost mówi, że naruszenie stanowi m.in. niedochodzenie należności jednostki sektora finansów publicznych, dochodzenie jej w niższej wysokości czy rozłożenie jej na raty – a więc wszystkie typowe ustępstwa czynione w ugodach.
Takie brzmienie przepisów u wielu urzędników wywołuje obawę, że przez sam fakt zawarcia ugody (nawet jeśli w danym przypadku jest to ze wszech miar uzasadnione), a w konsekwencji niedochodzenia należności jednostki (lub innego ustępstwa) narażą się na zarzut przekroczenia uprawnień oraz naruszenia zasad dysponowania środkami publicznymi. To z kolei otwiera potencjalnie drogę do poniesienia odpowiedzialności w ramach dyscypliny finansów publicznych, a nawet odpowiedzialności karnej (zob. np. art. 231 oraz 296 Kodeksu karnego).
Choć od strony prawnej obawy takie nie są w gruncie rzeczy uzasadnione, co wynika także z aktualnego orzecznictwa (orzeczenie Głównej Komisji Orzekającej z 28 czerwca 2007 r., DF/GKO-4900-26/30/ 07/18), to jednak „po ludzku" są one jak najbardziej zrozumiałe. W obliczu tak literalnie brzmiących przepisów oraz grożącej za ich naruszenie poważnej odpowiedzialności opieranie się o ich funkcjonalną wykładnię lub orzecznictwo wymaga w zasadzie odwagi cywilnej.