Już wkrótce elektrownie wiatrowe będzie można budować tylko na podstawie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego.
W piątek Sejm uchwalił przepisy w tej sprawie. – Chcemy w ten sposób ucywilizować zasady realizacji tego typu inwestycji – tłumaczy poseł Bogdan Rzońca z PiS, jeden ze współautorów projektu.
Jakie zmiany
Chodzi o ustawę o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. Określa ona minimalne odległości wiatraków od zabudowań mieszkalnych. Ma to być co najmniej dziesięciokrotność całkowitej wysokości elektrowni mierzonej od poziomu gruntu do najwyższego punktu, wliczając elementy techniczne (czyli także śmigi). Oznacza to, że za każdym razem odległość będzie inna i wyniesie na ogół ok. 2 km.
Teraz przepisy nie wspominają nic o odległościach. Jedynie uregulowania środowiskowe mówią o dopuszczalnym natężeniu hałasu dla różnego rodzaju zabudowań. W efekcie budowa farm wiatrowych wywołuje protesty osób, które mieszkają w pobliżu.
Ustawa przewiduje też, że elektrownie będzie można budować tylko tam, gdzie zezwolą na to miejscowe plany. Dziś jest z tym różnie. W niektórych gminach pozwala się na lokowanie farm na podstawie warunków zabudowy.