Tak wynika z orzeczeń sądów w sprawie sporu o odpowiedzialność za rozpowszechnianie wiadomości podważającej rzetelność spółki X. Prowadzi ona sprzedaż elektrycznych artykułów użytku domowego, a także dystrybucję specjalistycznych odkurzaczy.
Powództwo oczywiście bezzasadne
Pozwaną w tej sprawie była Urszula F. zajmująca się w ramach działalności gospodarczej (obecnie zawieszonej) zarządzaniem stronami internetowymi. Na jednej z administrowanych przez pozwaną stron użytkownik o nazwie „były" umieścił wpis o treści: „Radzę adminom zainteresować się sprawą łamania przez odkurzaczowych oszustów ustawy o ochronie danych osobowych. (...) przetwarza dane osobowe pozyskane przez akwizytorów bez zezwolenia. Sam u nich przez dwa miesiące pracowałem. Jest to złamanie przepisów." Powódka wezwała pozwaną, żeby w wyznaczonym terminie usunęła wpis, jednak ta ostatnia tego nie zrobiła.
W pozwie przeciwko Urszuli F. spółka X żądała m.in. zakazania pozwanej rozpowszechniania wpisu. Zdaniem powódki pozwana dopuściła się czynu nieuczciwej konkurencji, który polegał na rozpowszechnianiu nieprawdziwych i wprowadzających w błąd wiadomości zarówno o spółce X, jak i wspólnikach, którzy nią zarządzają.
Urszula F. odpowiedziała wnioskiem o oddalenie oczywiście bezzasadnego powództwa z tytułu nieuczciwej konkurencji. Domagała się, na podstawie ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, by sąd nakazał firmie X publikację w prasie i na Facebooku specjalnego oświadczenie, w którym ta przyzna się do wniesienia takiego oczywiście bezzasadnego powództwa.
Nie usuwała, bo nie ufała
Wyrok, który zapadł w I instancji czynił zadość żądaniom Urszuli F. Zdaniem Sądu Okręgowego w Olsztynie brak było podstaw do uznania, że inkryminowany wpis zawierał wiadomości niezgodne z rzeczywistością, gdyż jego treść nie nadawała się do weryfikacji pod kątem prawdziwości. Wyrażono w nim jedynie opinię użytkownika, że powódka przetwarzała dane osobowe. Post nie zawierał słów wulgarnych lub obraźliwych.