Według autorów raportu w świecie finansów brakuje jednego, najlepszego sposobu prognozowania problemów ekonomicznych firm i ich upadłości. Najskuteczniejsze w prognozowaniu upadłości są modele z akcentem na wskaźniki wypłacalności i sprawności działania. Ceną jednak za wczesne ostrzeganie o możliwym bankructwie jest stosunkowo częste zaliczenie stabilnych finansowo spółek do zagrożonych.
Ważnym spostrzeżeniem jest też stosunkowo niewielkie znaczenie wskaźników płynności w wykrywaniu spółek zagrożonych upadłością. Zapewne dlatego, że dla płynności finansowej firmy duże znaczenie mają takie elementy, jak dostęp do kredytu czy możliwość otrzymywania wsparcia finansowego od spółek powiązanych.
Dla wszystkich analizowanych modeli okres między wystąpieniem sygnału o problemach finansowych firmy a datą złożenia wniosku o rozpoczęcie postępowania restrukturyzacyjnego skrócił się wyraźnie w 2016 r. w porównaniu z latami poprzedzającymi zmiany w prawodawstwie. Dla postępowań upadłości układowej wynosił on ok. 16 miesięcy, a dla postępowań restrukturyzacyjnych po zmianie prawa już tylko ok. dziesięciu miesięcy.
– Firmy zaczęły szybciej reagować na kłopoty finansowe – wskazuje Borys Drajczyk, menedżer ds. doradztwa biznesowego w PwC.
– Bardzo się cieszę z sukcesu prawa restrukturyzacyjnego, którym jest bez wątpienia zmobilizowanie firm do szybszego działania w obliczu kryzysu – ocenia Piotr Zimmerman, specjalista od prawa upadłościowego. – Ideą nowego prawa restrukturyzacyjnego było stworzenie rozwiązań prawnych, które pozwolą dłużnikowi w zasadzie na każdym etapie trudności finansowych (a zatem tak szybko, jak to możliwe) uruchomić działania mające na celu jego uzdrowienie.
Celem było także doprowadzenie do zmiany świadomości polskich przedsiębiorców, którzy dotychczas wdrożenie procedury upadłościowej – nawet w opcji układowej – traktowali jako absolutną ostateczność.