Do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wpłynęło 600 skarg od konsumentów, rzeczników konsumentów oraz od operatorów sieci stacjonarnej na działania Twojej Telekomunikacji. Jej pracownicy odwiedzali konsumentów w ich domach pod pretekstem nowej oferty, obniżki abonamentu, przeprowadzania procesu cyfryzacji. – Dostaliśmy mnóstwo skarg od osób starszych i ich rodzin. Przedstawiciele TT nie informowali, że złożenie podpisu pod podsuwanymi dokumentami oznacza zmianę operatora telekomunikacyjnego. Zataili, że niższy abonament będzie obowiązywał tylko przez dwa miesiące. Naruszyli podstawowe obowiązki informacyjne – powiedział o sprawie Marek Niechciał, prezes UOKiK i dodawał, że Twoja Telekomunikacja agresywnie zdobywa klientów. To celowe działania, które potępiam. Pracownicy TT informują konsumentów o tym, że realizują „ogólnopolską kampanię cyfryzacji", w związku z tym niezbędna jest wymiana telefonu z analogowego na cyfrowy. Podpis na dokumentach potwierdzających otrzymanie telefonu oznacza zmianę operatora. Pomimo licznych reklamacji od konsumentów spółka nie zmieniła praktyki. Nie znalazłem żadnych okoliczności łagodzących.

Właśnie dlatego, oprócz zakazu kontynuowania takiej praktyki, na przedsiębiorcę nałożona została kara finansowa, której wysokość to 1,5 mln zł. Decyzja (DOIK 1/2018) nie jest ostateczna, przysługuje od niej odwołanie do sądu.

Druga sprawa z udziałem firmy telekomunikacyjnej dotyczyła dużego operatora sieci komórkowej. W tym wypadku chodziło o reklamy, które w przekonaniu UOKIK mogły wprowadzać w błąd przeciętnego konsumenta. Reklamy kusiły ceną niecałych 50 zł za bogaty pakiet usług (np. nielimitowanych rozmów i dostępu do Internetu). W wersji radiowej i internetowej zabrakło jednak informacji o tym, że po trzech miesiącach do abonamentu zostanie doliczone prawie 20 zł tytułem opłaty za usługę nielimitowanego Internetu, a w spocie telewizyjnym przekaz ten był nieczytelny (mała, biała czcionka na jasnym tle). Identycznie było z informacjami, że reklamowa cena zawiera rabaty za wyrażenie zgód marketingowych (4,99 zł) i na fakturę elektroniczną (4,99 zł). Po zapoznaniu się z reklamą klienci mogli nie mieć świadomości, że jeśli ich nie udzielą, będą płacić drożej, tj. blisko 60 zł przez pierwsze trzy miesiące i prawie 80 zł po tym okresie.

- Te reklamy mogły wprowadzać w błąd co do rzeczywistej, łącznej opłaty za wszystkie usługi. Jeśli cena podlega jakimś ograniczeniom, np. czasowym, to konsument musi o tym wiedzieć. Inaczej może odnieść błędne wrażenie, że podana w reklamie kwota jest szczególnie atrakcyjna, a tymczasem otrzymał niepełną informację – powiedział prezes UOKiK.

Urząd uznał, że działania spółki mogły naruszać zbiorowe interesy konsumentów. Przedsiębiorca uniknął kary finansowej, ponieważ zaprzestał emisji kwestionowanych reklam i zobowiązał się do wyeliminowania skutków swoich praktyk (Decyzja RKR 1/2018). ©?