Sąd Okręgowy w Kaliszu uwzględnił w całości skargę prezesa Urzędu Zamówień Publicznych na postanowienie Krajowej Izby Odwoławczej odrzucające odwołanie konsorcjum biorącego udział w przetargu. Zarzucało ono zamawiającemu bezzasadne przyjęcie najkorzystniejszej oferty, mimo że powinna być ona odrzucona. Jednym z warunków przetargu był bowiem termin wykonania zamówienia – nie krótszy niż 30 dni i nie dłuższy niż 60.

Tymczasem w zwycięskiej ofercie przewidziano termin 30 miesięcy. Co prawda składająca ją firma wysłała sprostowanie, że chodziło jej o 30 dni, nastąpiło to jednak po upływie terminu na nadsyłanie ofert. Zamawiający uwzględnił je, dokonując zmiany w ofercie, co znacząco wpłynęło na ilość przyznanych jej punktów (różnica wynosiła 10 pkt, przy ogólnym wyniku 95,45 pkt). Uznał bowiem, że była to oczywista pomyłka pisarska. Sąd był jednak innego zdania – że błąd ten znacząco wpływał na treść i ocenę oferty, dlatego nie mógł być sprostowany po jej otwarciu.

SO stwierdził, że odwołanie i skarga były całkowicie uzasadnione. Nie mogły jednak zostać rozpoznane co do istoty, gdyż tymczasem umowę wykonano, dokonując nawet odbioru robót. W tej sytuacji postępowanie stało się bezprzedmiotowe i zostało umorzone. Sąd jednak nakazał zamawiającemu zapłacić 10 tys. zł na rzecz konsorcjum, co miało zrekompensować opłatę za wniesione odwołanie. W uzasadnieniu podkreślił też, że mimo wykonania umowy została ona zawarta wadliwie, a zatem odrzucony oferent może ubiegać się o odszkodowanie.