Tak uznały białostockie sądy w ciekawej sprawie z powództwa pewnej firmy windykacyjnej z Warszawy przeciwko Mariuszowi L., który prowadzi działalność w zakresie doradztwa prawnego.
Windykacja bez tajemnic
Mariusz L. jest właścicielem kilku witryn internetowych, na których doradza internautom co robić, gdy dostaną wezwanie do zapłaty długu czy sądowy nakaz zapłaty. Wielu dłużników decyduje się skorzystać z odpłatnej pomocy prawnej kancelarii Mariusza L. Porady w formie odpowiedzi na pytania są udzielane „od ręki" i cieszą się sporym zainteresowaniem. Mariusz L. odnosi się w nich do konkretnych okoliczności i konkretnych firm windykacyjnych wymienionych z nazwy.
Jedna z takich firm – nazwijmy ją XYZ Sp. z o.o. – zorientowawszy się, że spadła jej ściągalność długów, ustaliła iż mogą stać za tym porady Mariusza L. Ujawniał on w nich nazwę spółki i informacje o jej powiązaniach z kontrahentami, wskazując jednocześnie na rodzaj tych powiązań. Precyzował, czy między stronami doszło do cesji wierzytelności, czy też do prowadzenia przez spółkę XYZ czynności windykacyjnych na zlecenie oznaczonych klientów. W ten sposób ujawniał część tajemnicy przedsiębiorstwa: listę jego klientów.
Spółka XYZ wezwała Mariusza L. do zaprzestania takich działań, a także do zaniechania nieuczciwej reklamy, która miała polegać na pozycjonowaniu w wyszukiwarkach witryn doradcy przy użyciu akronimu XYZ. Przedsiębiorca częściowo spełnił żądanie: usunął informacje, które odnosiły się do spółki XYZ, lecz nie zrezygnował z umieszczania jej nazwy (firmy) w swoich serwisach.
W pozwie przeciwko Mariuszowi L. spółka żądała wydania mu nakazu zaniechania czynów nieuczciwej konkurencji, w tym wykorzystywania jej nazwy do reklamowania serwisów z poradami dla dłużników. Domagała się również, by sąd zasądził od pozwanego 20 tys. zł i nakazał mu opublikowanie specjalnego oświadczenia na prowadzonych przez niego stronach internetowych.