Metatagi z nazwą innych firm mogą naruszać uczciwą konkurencję

Przedsiębiorca, który używa w kodzie źródłowym swojej strony internetowej oznaczeń innej firmy bez jej zgody, może odpowiadać za czyn nieuczciwej konkurencji. Także wtedy, gdy oba przedsiębiorstwa zasadniczo różnią się rodzajem działalności.

Aktualizacja: 01.04.2017 18:36 Publikacja: 01.04.2017 17:30

Metatagi z nazwą innych firm mogą naruszać uczciwą konkurencję

Foto: 123RF

Tak uznały białostockie sądy w ciekawej sprawie z powództwa pewnej firmy windykacyjnej z Warszawy przeciwko Mariuszowi L., który prowadzi działalność w zakresie doradztwa prawnego.

Windykacja bez tajemnic

Mariusz L. jest właścicielem kilku witryn internetowych, na których doradza internautom co robić, gdy dostaną wezwanie do zapłaty długu czy sądowy nakaz zapłaty. Wielu dłużników decyduje się skorzystać z odpłatnej pomocy prawnej kancelarii Mariusza L. Porady w formie odpowiedzi na pytania są udzielane „od ręki" i cieszą się sporym zainteresowaniem. Mariusz L. odnosi się w nich do konkretnych okoliczności i konkretnych firm windykacyjnych wymienionych z nazwy.

Jedna z takich firm – nazwijmy ją XYZ Sp. z o.o. – zorientowawszy się, że spadła jej ściągalność długów, ustaliła iż mogą stać za tym porady Mariusza L. Ujawniał on w nich nazwę spółki i informacje o jej powiązaniach z kontrahentami, wskazując jednocześnie na rodzaj tych powiązań. Precyzował, czy między stronami doszło do cesji wierzytelności, czy też do prowadzenia przez spółkę XYZ czynności windykacyjnych na zlecenie oznaczonych klientów. W ten sposób ujawniał część tajemnicy przedsiębiorstwa: listę jego klientów.

Spółka XYZ wezwała Mariusza L. do zaprzestania takich działań, a także do zaniechania nieuczciwej reklamy, która miała polegać na pozycjonowaniu w wyszukiwarkach witryn doradcy przy użyciu akronimu XYZ. Przedsiębiorca częściowo spełnił żądanie: usunął informacje, które odnosiły się do spółki XYZ, lecz nie zrezygnował z umieszczania jej nazwy (firmy) w swoich serwisach.

W pozwie przeciwko Mariuszowi L. spółka żądała wydania mu nakazu zaniechania czynów nieuczciwej konkurencji, w tym wykorzystywania jej nazwy do reklamowania serwisów z poradami dla dłużników. Domagała się również, by sąd zasądził od pozwanego 20 tys. zł i nakazał mu opublikowanie specjalnego oświadczenia na prowadzonych przez niego stronach internetowych.

Sprytnie "wyguglany"

Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał, że działania pozwanego mogły być czynami nieuczciwej konkurencji, choć pomiędzy stronami sporu nie było stosunku konkurencji – obaj przedsiębiorcy mieli inny przedmiot działalności. Sąd podkreślił jednak, że dobrem prawnie chronionym na gruncie ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji jest nie tyle sama konkurencja, ile prawo przedsiębiorców do prowadzenia działalności gospodarczej w warunkach swobodnej i uczciwej rywalizacji rynkowej. Tym samym konkurentami wobec siebie mogą być także przedsiębiorcy oferujący klienteli bardzo różne produkty i usługi.

Z zamówionej przez sąd opinii biegłego z zakresu informatyki i Internetu wynikało, że Mariusz L. wykorzystywał korpus nazwy spółki, czyli akronim XYZ w nagłówkach artykułów i stosował technikę pozycjonowania swoich witryn pod kątem użycia słowa kluczowego XYZ w tzw. metadanych.

Chodzi o opis strony i słowa kluczowe niewidoczne dla użytkownika, lecz odczytywane przez wyszukiwarki internetowe i wpływające na pozycję danej witryny w wynikach wyszukiwania. Mariusz L. stosował też reklamę kontekstową w Google Adwords dla swych domen wiążąc słowo kluczowe XYZ z różną kombinacją słów: „nakaz zapłaty", „sprzeciw" czy „spółka". – Stosowanie tych technik miało wpływ na indeksowanie witryn Mariusza L. przez wyszukiwarki, a co za tym idzie – ich wysoką pozycję w wyniku wyszukiwania – stwierdził biegły.

Prawo do nazwy

Sąd I instancji podzielił jego wnioski. Uznał, że reklama stosowana przez pozwanego naruszyła prawo do ochrony firmy (nazwy) powodowej spółki, czyli art. 4310 Kodeksu cywilnego. Była też sprzeczna z dobrymi obyczajami, gdyż pozwany posługiwał się firmą powoda , aby zidentyfikować osoby przeciwko którym powód prowadzi postępowania sądowe i zaproponować im doradztwo prawne w sporach z powodem. – Choć sam fakt, iż pozwany poszukiwał klientów spośród dłużników powoda nie był naganny, to jednak to że posługiwał się on w tym celu firmą powoda, było sprzeczne z zasadami uczciwości obrotu gospodarczego – wyjaśnił sąd.

Naruszony został także interes spółki XYZ, bo udzielając jej dłużnikom pomocy prawnej, Mariusz L. zwiększał liczbę potencjalnych dłużników skłonnych do wchodzenie ze spółką w spór. To działało na jej szkodę – nie miał wątpliwości białostocki sąd.

Niektóre żądania powodowej spółki uznał jednak za wygórowane. Zasądził od Mariusza L. tylko 5 tys. zł i zmienił nieco treść oświadczenia, które pozwany miał opublikować na swoich stronach. Ale i tak Mariusz L. nie zgodził się z wyrokiem. W apelacji żądał oddalenie powództwa w całości.

Kulisy meta-taggingu

Sąd apelacyjny oddalił apelację Mariusza L. W uzasadnieniu wyroku przybliżył mechanizm działania meta-taggingu jako czynu nieuczciwej konkurencji: polega na używaniu cudzych znaków chronionych bądź oznaczeń odróżniających oraz zapisywanie ich w języku html lub xml przez co stają się one rozpoznawane przez wyszukiwarki internetowe, natomiast nie są widoczne dla przeglądających strony www. Po wprowadzeniu oznaczonego hasła do wyszukiwarki (np. zawierającego znak towarowy, nazwę firmy), wyszukiwarka niejako „przekierowuje" do stron internetowych nie związanych z pożądanym oznaczeniem.

Słowa kluczowe

– Umieszczenie przez pozwanego w kodzie źródłowym swoich stron internetowych nazwy firmy powoda lub jej akronimu, powodowało zmianę na jego korzyść wyników wyszukiwania w porównaniu z wynikiem, jaki by uzyskał bez zastosowania tego zabiegu. Również reklama z wykorzystaniem słów kluczowych powoduje, iż razie wpisania przez użytkownika konkretnego, słowa/hasła do wyszukiwarki, oprócz obiektywnie otrzymywanych rezultatów wyszukiwania, pojawiają się również linki sponsorowane, które prowadzą do stron firm zajmujących się działalnością korespondującą z hasłem wpisanym w wyszukiwarce – tłumaczył sąd.

Jak dodał, polskie sądy i Trybunał Sprawiedliwości UE parokrotnie uznały, że do nieuczciwej konkurencji w Internecie wystarczy skorzystanie z reklamy kontekstowej bazującej na słowie kluczowym odpowiadającym renomowanemu znakowi towarowemu innego przedsiębiorcy. Mariusz L. nie korzystał wprawdzie z renomy firmy XYZ, ani bazy klientów, którzy by ją znali i kojarzyli z określoną działalnością, lecz ułatwiał sobie dotarcie do jej przeciwników procesowych, udzielając im następnie odpłatnej pomocy prawnej w procesach wytoczonych przez spółkę. Ci, mając pomoc prawną „od ręki", chętnie z niej korzystali. Była to zatem reklama.

– Nie ma przy tym znaczenia fakt, że metatagi są niewidoczne dla użytkownika Internetu i że ich bezpośrednim odbiorcą nie jest on, lecz wyszukiwarka. Pojęcie reklamy obejmuje wyraźnie przekaz w jakiejkolwiek formie, także przekaz pośredni, tym bardziej, gdy może wpływać na zachowanie gospodarcze konsumentów, a tym samym mieć wpływ na konkurenta, do którego nazwy lub towarów odwołują się metatagi, stanowiąc tym samym reklamę wprowadzającą w błąd – stwierdził Sąd Apelacyjny w Białymstoku w uzasadnieniu wyroku z 3 lutego 2017 r.

Wyrok jest prawomocny. ©?

Sygnatura akt: I ACa 740/16

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: d.gajos@rp.pl

Tak uznały białostockie sądy w ciekawej sprawie z powództwa pewnej firmy windykacyjnej z Warszawy przeciwko Mariuszowi L., który prowadzi działalność w zakresie doradztwa prawnego.

Windykacja bez tajemnic

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego