To było wadliwe działanie
W ocenie SO podejmowane działania stanowiły naruszenie dóbr osobistych. - Wielokrotne próby kontaktu, wysyłanie wiadomości e–mail, wykonywanie kilku połączeń telefonicznych na dzień, jak i straszenie powoda sankcjami i konsekwencjami niespłacenia zadłużenia (...), powinny być zakwalifikowane jako działania bezprawne – podkreślono.
Sąd zwrócił uwagę, że choć pozwana wyznaczała Mariuszowi F. terminy na odpowiedź na wezwanie, nie oczekiwała na jego upływ i podejmowała kolejne próby kontaktu. Stopień nasilenia tych działań równoznaczny był z nękaniem – nie sposób było zdaniem SO uznać, że usprawiedliwionym było kilkakrotne przypominanie w ciągu doby o konieczności spłaty zadłużenia. Co więcej, skierowanie słów, iż klienci firmy windykacyjnej objęci są szczególną ochroną, mogło spowodować uzasadniony lęk i wywołać nieprzyjemne skojarzenia, zwłaszcza biorąc pod uwagę dotychczas przedsiębrane środki. Także działania polegające na wskazaniu, iż zostanie przeciwko powodowi wszczęta procedura korekty podatku VAT przed Urzędem Skarbowym, zdaniem sądu okręgowego, miały na celu zastraszenie i wywarcie na nim presji psychicznej, zmuszającej do spełnienia świadczeń, które on sam uważał za nienależne.
Oceniając podejmowane przez pracowników firmy windykacyjnej działania, sąd okręgowy doszedł do wniosku, że ich celem było wzbudzenie u powoda poczucia zagrożenia. To z kolei wpływało nie tylko na kondycję psychiczną powoda, ale też utrudniało prowadzenie mu działalności gospodarczej, gdyż znaczną część czasu musiał poświęcić na odczytywanie wiadomości, czy prowadzenie rozmów telefonicznych z pracownikami firmy windykacyjnej. Jak przy tym zaznaczono, przedsiębrane środki nie dotykały jedynie samej sfery psychiki powoda, ale rzutowały także na jego wiarygodność względem kontrahentów.
Ostatecznie sąd okręgowy uznał, że zachowania windykatorów wypełniły kryterium obiektywne winy, gdyż nie każde podjęte działanie wierzyciela zmierzające do odzyskania długu uzasadnia wkroczenie w sferę dóbr osobistych dłużnika. - Działanie nadmierne, nakierowane na zastraszenie dłużnika i zmierzające do wywarcia na nim silnej presji psychicznej, mające charakter przemocy emocjonalnej nie może być oceniane inaczej niż jako wadliwe – podkreślono.
Wyrok podtrzymał sąd apelacyjny, który wskazał, że o ile twierdzenia Mariusza F. o naruszeniu prawa do wolności i spokoju były wątpliwe, o tyle na pełną akceptację zasługiwało zakwalifikowanie działań jako naruszających jego prawo do prywatności przez wręcz złośliwe niepokojenie wysyłaniem masowo wiadomości SMS, wielokrotnym telefonowaniem i wysyłaniem korespondencji e-mail. - Te działania pozwanej, choć teoretycznie mieszczące się w sferze działań dozwolonych, przy wysokim stopniu ich częstotliwości, były dla powoda uciążliwe i prowadziły do naruszenia jego prywatności – wskazał sąd.
Nieakceptowalne postępowanie
W wyroku zwrócono też uwagę, iż mimo jasnego sprzeciwu Mariusza F., który w odpowiedzi na pierwsze skierowane do niego wezwanie zakwestionował istnienie wierzytelności kontrahentów firmy windykacyjnej, ta uporczywie kontynuowała działania, które miały przymusić do zapłaty. Tymczasem zdaniem sądu firma powinna była zweryfikować swoje postępowanie i zrezygnować z dalszego prowadzenia działań windykacyjnych na rzecz zasugerowania swoim klientom wystąpienia na drogę postępowania sądowego w celu potwierdzenia ich roszczeń. Firma zdecydowała się jednak na kontynuowanie wręcz "masowego" kierowania (w różnej formie) wezwań do zapłaty, dodatkowo „sygnalizując" możliwość dalszych działań, co miało na celu skłonienie powoda do zapłaty windykowanej należności. - Takie postępowanie nie może być akceptowane, gdyż jedyną prawnie dopuszczalną formą przymusowej realizacji obowiązku zapłaty jest egzekucja prowadzona przez organ egzekucyjny na podstawie tytułu wykonawczego. Podejmowane przez pozwaną działania obiektywnie były dolegliwe i uciążliwe dla powoda, mogły wywoływać w nim poczucie frustracji i obawy o to, jakie jeszcze dalsze środki zostaną wobec niego zastosowane w celu doprowadzenia do zapłaty – wyjaśnił sąd apelacyjny.