Kiedy przewoźnik nie zapłaci pełnego odszkodowania za niedostarczony towar do właściwego odbiorcy

Dysponowanie skanami listów przewozowych pochodzących od nadawcy przez osoby będące w pobliżu miejsca wydania towaru, do którego dojazd samochodem ciężarowym nie był możliwy, w znaczący sposób uwiarygodniało, że są to przedstawiciele odbiorcy.

Publikacja: 23.02.2018 05:30

Kiedy przewoźnik nie zapłaci pełnego odszkodowania za niedostarczony towar do właściwego odbiorcy

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz

Takie stwierdzenie znalazło się w wyroku Sądu Apelacyjnego w Poznaniu, który rozstrzygał spór dotyczący wartościowych urządzeń elektronicznych, które nie dotarły do właściwego odbiorcy w trakcie transportu międzynarodowego.

Dwie nieznane osoby na skrzyżowaniu

W czerwcu 2013 roku firma X pozyskała zamówienia na dostawę i sprzedaż ponad 1,2 tys. nowych tabletów. Wartość towaru wynosiła ponad 239 tys. dolarów amerykańskich, co w przeliczeniu na złotówki po ówczesnym kursie dawało 787 tys.

W związku z zamówieniem transport zlecono firmie Y. Zostało ono potwierdzone dwoma listami przewozowymi. Każdy z nich został sporządzony w czterech egzemplarzach – jeden dla nadawcy, dwa dla przewoźników i jeden dla odbiorcy. Po jednym egzemplarzu listu przekazano firmie X, a pozostałe sześć egzemplarzy zostało przekazane kierowcy.

Samochód z towarem dotarł w miejsce dostawy około godz. 0.30 w nocy. Z uwagi na ograniczone możliwości manewrowania ostatecznie samochód nigdy nie dojechał do miejsca docelowego, wskazanego w liście przewozowym. Na pobliskim skrzyżowaniu kierowca napotkał dwie nieznane osoby. Uznał, iż są one uprawnione do dysponowania towarem. Osoby te miały legitymować się kopią, nie oryginalnym egzemplarzem listu przewozowego, co upewniło kierowcę w tym, że są to przedstawiciele odbiorcy. Dodatkowo nie dysponowały egzemplarzami obu listów przewozowych, a jedynie jednego. Kierowca jednak nie dokonał żadnej weryfikacji napotkanych osób, to jest nie poprosił o wgląd w jakiekolwiek dokumenty tożsamości, ani nie otrzymał żadnych dokumentów wskazujących, że są oni przedstawicielami odbiorcy, uprawnionymi do odbioru towaru w imieniu kupującego.

Osoby te powołując się na późną porę, wsiadły za zgodą kierowcy do kabiny ciężarówki i poinformowały kierowcę o zmianie miejsca rozładunku. Kierując się wskazówkami napotkanych mężczyzn, bez żadnego kontaktu ze swoim przełożonym, jak również bez poinformowania nadawcy przesyłki o zmianie adresu dostawy, kierowca samodzielnie podjął decyzję i przewiózł transport w inne miejsce, oddalone o około godzinę jazdy. Ostatecznie rozładunek nastąpił do skrzyń magazynowych na lokalnym lotnisku. Odbiór towaru został potwierdzony kaligraficznym podpisem na kopii CMR, posiadanej przez kierowcę. Podpis nie został opatrzony jakąkolwiek pieczęcią firmową.

Działanie na własne ryzyko

Firma X wystąpiła przeciwko przewoźnikowi na drogę sądową. Domagała się zasądzenia 788 tys. zł, czyli wartości towaru, który nie dotarł do klienta.

W pozwie podkreślono, że nie doszło do wydania odbiorcy drugiego egzemplarza listu przewozowego w czasie transportu, co umożliwiałoby według konwencji CMR odbiorcy rozporządzanie towarem. Osoby którym wydana została przesyłka nie dysponowały oryginalnym egzemplarzem listu przewozowego, a jedynie bliżej nieustaloną rzekomą jego kopią (kserokopią). Zdaniem firmy nie były one zatem uprawnione do rozporządzenia przesyłką, w tym wydania instrukcji, co do zmiany miejsca przeznaczenia. Jak zaznaczono, towar nigdy nie dotarł do miejsca przeznaczenia, a kierowca nie zweryfikował tożsamości osób, które wydały mu dyspozycje, co do zmiany miejsca przeznaczenia.

Firma zlecająca transport zwróciła także uwagę, że przewoźnik, który stosuje się do nowych instrukcji, nie żądając oryginału pierwszego egzemplarza listu przewozowego – jedynie na podstawie jego kserokopii, przy braku wpisanych nowych instrukcji, działa na własne ryzyko i ponosi odpowiedzialność za powstałą szkodę. Jak przy tym zaznaczono, do wydania towaru osobom nieuprawnionym doszło wskutek braku należytej staranności ze strony kierowcy, będącego pracownikiem dalszego przewoźnika.

Pozwana firma wniosła o oddalenie powództwa w całości, ewentualnie o oddalenie powództwa w zakresie, w jakim do powstania szkody przyczynił się nadawca. Wyjaśniła, że wskazany adres docelowy to wąska, krótka i ślepa uliczka dzielnicy mieszkaniowej, gdzie z uwagi na rozmiar pojazdu ciężarowego, kierowca nie mógł wjechać. W istocie jednak nie było to konieczne, ponieważ przy tej ulicy i tak nie ma żadnego magazynu, placu manewrowego lub innego miejsca, które nadawałoby się do dokonania rozładunku pojazdu ciężarowego. W związku z tym, przewoźnik argumentował, że jeżeli wskazane w liście przewozowym miejsce dostawy nie nadaje się do rozładunku przesyłki, a odbiorca wskazuje inne właściwe miejsce magazynowe, wówczas obowiązkiem przewoźnika jest zastosowanie się do polecenia odbiorcy i dostarczenie przesyłki pod wskazany przez niego magazyn.

Co więcej, pozwana firma podkreśliła, że żaden przepis konwencji CMR - obowiązuje ona w przypadku zarobkowego transportu drogowego towarów w relacjach międzynarodowych - nie określa, czy i w jakim zakresie przewoźnik ma obowiązek zweryfikowania tożsamości osoby żądającej wydania przesyłki. Listy przewozowe dokumentujące przewóz przesyłki nadanej do powoda, nie zawierały danych, na podstawie których przewoźnik mógłby zweryfikować tożsamość osób żądających wydania przesyłki. W ocenie pozwanego przewoźnika fakt przedstawienia w miejscu dostawy egzemplarzy listów przewozowych, które zostały wystawione w momencie nadania przesyłki do przewozu dodatkowo jednak uwiarygadniał osoby, które zażądały od kierowcy wydania przesyłki.

Czy było rażące niedbalstwo

Sąd Okręgowy w Poznaniu uwzględnił powództwo w całości, i nakazał przewoźnikowi zapłatę żądanej kwoty 778 tys. zł.

W uzasadnieniu podkreślono, że przewoźnika nie mogły wiązać dyspozycje wydawane mu przez inne osoby, niż nadawca. Co istotne nie mogły to być wyłącznie dyspozycje wydawane ustnie. Jak wyjaśniono, warunkiem skuteczności zmiany miejsca wydania przesyłki, musiałoby być okazanie jednego egzemplarza listu przewozowego, na którym to musiałyby być wpisane nowe instrukcje dla przewoźnika. Takiej sytuacji jednak w opisywanej sprawie nie było.

SO odniósł się też do zachowania kierowcy, za którego działania pozwana firma ponosiła odpowiedzialność. Zdaniem sądu było ono skrajnie lekkomyślne. Jak bowiem zauważono, pozwany jest podmiotem, który zawodowo zajmuje się przewozem międzynarodowym. Powinien zatem znać obowiązujące w tej branży zasady i przepisy prawa, w tym konwencję CMR. – Pozwany, ani kierowca nie dochowali należytej staranności przy wydawaniu przesyłki. Przesyłka została wydana osobom których tożsamości nie ustalono – stwierdził sąd.

Sąd apelacyjny nie podzielił stanowiska sądu okręgowego co do tego, że postępowanie przewoźnika należało ocenić jako rażąco niedbałe, co doprowadziło do zastosowania art. 29 CMR i tym samym otworzyło powodowi drogę do uzyskania pełnego odszkodowania.

Zdaniem tego sądu zaistniało szereg przesłanek, które nie pozwalały zakwalifikować postępowania przewoźnika jako rażąco niedbałego, czyli naruszającego podstawowe zasady ostrożności. Wśród nich wskazano m.in., że to firma X przesłała mailem skan listów przewozowych odbiorcom, tzn. osobom, z którymi prowadził negocjacje i zawarł ostatecznie umowę sprzedaży, a faktycznie oszustom.

W ocenie sądu apelacyjnego przesłanki te nie pozwalały przypisać działaniom firmy transportowej rażącego niedbalstwa. Dalszy przewoźnik kontaktował się w trakcie realizacji przewozu z osobą i w sposób wskazany przez powoda. W uzasadnieniu podkreślono, że dysponowanie przez osoby znajdujące się w pobliżu miejsca wydania towaru, do którego dojazd samochodem ciężarowym nie był możliwy, skanami listów przewozowych pochodzących od powoda w znaczący sposób uwiarygadniało, że są to przedstawiciele odbiorcy.

Ostatecznie sąd apelacyjny przyjął, że powodowi należy się odszkodowanie w wysokości ograniczonej treścią art. 23 ust. 3 w zw. z ust. 1 i 2 tegoż artykułu CMR, tzn. odszkodowanie nie mogło przekroczyć 8,33 jednostki rozrachunkowej za 1 kilogram brakującej wagi brutto. Kwotę tę obliczono na 75 tys. zł.

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z 8 września 2017 r., sygn. akt I ACa 281/17. ?

Co mówi przepis

- Nadawca ma prawo rozporządzać towarem, a w szczególności zażądać od przewoźnika wstrzymania przewozu, zmiany miejsca przewidzianego dla wydania towaru albo też wydania go odbiorcy innemu niż wskazany w liście przewozowym.

Art. 12 ust. 1 Konwencji o umowie międzynarodowego przewozu drogowego towarów (CMR).

Takie stwierdzenie znalazło się w wyroku Sądu Apelacyjnego w Poznaniu, który rozstrzygał spór dotyczący wartościowych urządzeń elektronicznych, które nie dotarły do właściwego odbiorcy w trakcie transportu międzynarodowego.

Dwie nieznane osoby na skrzyżowaniu

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona