Im większy kontrakt, tym większe ryzyko. Nieudany, zakończony fiaskiem może pociągnąć firmę na dno. Im słabiej poznany i mniej wiarygodny partner, tym większe zagrożenie trafienia na firmę nieuczciwą. Im bardziej odległy i mniej stabilny rynek, tym większe zagrożenie ze strony nieprzyjemnych i zaskakujących zdarzeń o charakterze tak gospodarczym, jak i politycznym. A chociaż zdecydowana większość polskiego eksportu trafia na rynki europejskie, czyli względnie stabilne i bezpieczne, to nie brakuje przedsiębiorców, którzy już działają na rynkach bardziej odległych lub planują ekspansję w egzotycznych krajach. Tym bardziej, że nie brakuje głosów, które nawołują do większej geograficznej dywersyfikacji polskiego eksportu, tak aby z jednej strony wykorzystywać dynamiczny rozwój, jaki ma miejsce w różnych częściach świata, a z drugiej w większym stopniu uniezależnić się od chłonności samego tylko rynku europejskiego.
Oprócz oczywistych barier wynikających z wyboru egzotycznego kierunku dla eksportu lub inwestycji, to jest barier językowych, kulturowych, administracyjnych i prawnych, bardzo częstym problemem jest finasowanie projektów. O zaliczkach i przedpłatach w ogóle może nie być mowy, a i na zapłatę przy odbiorze towaru lub tuż po przyjęciu usługi nie zawsze można liczyć. Pozostaje wówczas odstąpić od negocjacji i w ogóle nie podejmować kontraktu albo sfinansować zagranicznego partnera udzielając mu kredytu kupieckiego.
Zażegnać niepewność
Jednak w tym ostatnim przypadku eksporter towaru lub usługi naraża się na ryzyko braku zapłaty lub jej opóźnienia. Można wprawdzie ubezpieczyć przyszłe należności, ale jeżeli mówimy o potencjalnych dłużnikach z krajów bardziej odległych, egzotycznych (ryzyka nierynkowego), to oferta rynkowa jest mocno ograniczona. Komercyjne firmy ubezpieczeniowe nie chcą a często (ze względu na brak dostępnej na rynku reasekuracji) nie mogą ubezpieczać takich transakcji. Kontrakt eksportowy realizowany na rzecz firmy niemieckiej? Proszę bardzo. Ubezpieczenie kredytu na rzecz odbiorcy z Danii lub ze Szwecji, czy nawet Nowej Zelandii? Nie ma problemu. Ale ubezpieczenie dla firmy, która chce dostarczyć towar do Afganistanu, Nigerii, Laosu, czy też Republiki Zielonego Przylądka – tu już sprawa nie będzie taka prosta.
Nie oznacza to jednak, że niemożliwa do załatwienia. Bogatą ofertę ubezpieczania transakcji eksportowych i inwestycyjnych obejmujących właściwie cały świat ma Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych. Spółka Skarbu Państwa, która – dysponując gwarancjami tego ostatniego – może sobie pozwolić na ryzyko, na które prywatnym ubezpieczycielom pozwolić sobie nie można.
KUKE działa na podstawie ustawy o gwarantowanych przez Skarb Państwa ubezpieczeniach eksportowych (DzU z 2017 r., poz. 826 ze zm.). Ponieważ na scharakteryzowanie całej oferty spółki nie starczyłoby miejsca, to – zgodnie z tytułem artykułu – uwaga zostanie skoncentrowana wyłącznie na definicji ryzyka, które może być objęte ubezpieczeniem.