Dziś z czymś podobnym mierzą się walczący o kontrakt Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Daje ona firmom umowy, w których zastrzega, że nie będzie stosować paragrafów kodeksu cywilnego umożliwiających ich zmianę lub wypłatę dodatkowych środków, np. w razie niespodziewanych kosztów. A to nie takie rzadkie.

W świecie swobody umów pomijanie stosowania jakichś przepisów to nie nowość. Ale kontraktów z GDDKiA się nie negocjuje. Wykonawcy narzuca je Skarb Państwa. Bierzesz, co jest, albo dziękujemy.

Tym bardziej dziwi, że państwowa instytucja decyduje się na coś takiego wobec firm budowlanych, gdy ceny materiałów rosną. Skoro na dodatkowe wynagrodzenie nie ma co liczyć, by nie upaść, wybiorą raczej zejście z budowy i zapłatę kary umownej.

Na szczęście są i przebłyski opamiętania, bo gdzieniegdzie GDDKiA wycofuje się z kontrowersyjnej klauzuli – np. przy budowie Centrum Edukacyjno-Rekreacyjnego w Markach.

Czyli płaszcz da się odnaleźć. To dobrze. Wciąż nie wiadomo, co zrobić, by obsługa szatni nie twierdziła, że go nie ma.