Kwestia ta ma duże znaczenie praktyczne, gdyż próby ugodowe mają miejsce w tysiącach spraw sądowych. Od razu powiedzmy, że zwykle nie chodzi w nich o to, żeby doszło do ugody (dochodzi do niej bardzo rzadko), lecz do przerwania biegu przedawnienia, gdyż taki skutek ma skorzystanie z tej prostej i taniej procedury.
Może mieć ona duże znaczenie zwłaszcza w sporach, gdzie przedawnienie roszczeń jest krótkie np. umowach sprzedaży (dwa lata), czy roszczeniach wynajmującego do najemcy o naprawienie uszkodzeń, które przedawniają się z upływem roku.
W sprawie, którą w piątek zajmował się Sąd Najwyższy, chodziło o roszczenie przedawniające się po trzech latach.
Kolejna próba
SN rozpoznawał spór dwóch firm z branży mleczarskiej o korzystanie z podobnego znaku towarowego wykorzystywanego do oznaczenie popularnego produktu mleczarskiego. Powódka, firma z Krakowa, domagała się od firmy z Podlasia, zapłaty 60 tys. zł za bezprawnej korzystanie ze jej znaku. Spór między nimi trwa kilkanaście lat, a pozew dotyczył tylko określonego okresu. By nie doszło do przedawnienia, z pierwszym zawezwaniem do ugody firma z Krakowa wystąpiła 2 sierpnia 2007 r., ale nie przyniosło ono efektu i potem przez prawie trzy lata nic specjalnego się nie działo. Gdy już kolejny trzyletni okres się kończył, 29 lipca 2010 r. firma z Krakowa złożyła nowe zawezwanie do ugody. Ono też okazało się nieskuteczne, więc wystąpiła z pozwem.
Jeszcze jedna szansa
Sąd I instancji tego drugiego wezwania nie uznał, a Sąd Apelacyjny werdykt utrzymał. W efekcie nie uznały też przerwania przedawnienia i, jako takie, oddaliły. W uzasadnieniu wskazały, że zgadnie z art. 123 § 1 Kodeksy cywilnego, bieg przedawnienia przerywa się przez czynność przedsięwziętą (najczęściej przed sadem), bezpośrednio w celu dochodzenia, ustalenia albo zaspokojenia lub zabezpieczenia roszczenia. Tymczasem celem drugiego zawezwania nie była ugoda, gdyż nic się takiego nie stało, by były na nią jakakolwiek szansa. W tym przypadku zawezwanie było więc nadużyciem tej procedury.