Amerykański sen łatwiejszy dla przedsiębiorców niż się wydaje

Ekspansja spółek na amerykański rynek jest spowolniona brakiem wiedzy o wizach pozwalających polskim przedsiębiorcom na swobodne przemieszczanie się i prowadzenie działalności w Stanach Zjednoczonych. Podróże w celach biznesowych do USA odbywają się często przy wykorzystaniu przystępnej wizy turystyczno-biznesowej kategorii B-1/B-2. Ta wiza nie jest jednak przeznaczona do prowadzenia długofalowej działalności gospodarczej na miejscu.

Aktualizacja: 01.01.2018 12:50 Publikacja: 01.01.2018 11:20

Amerykański sen łatwiejszy dla przedsiębiorców niż się wydaje

Foto: AdobeStock

Do jej praktycznych wad należą: brak możliwości wykonywania pracy na rzecz podmiotu amerykańskiego (włączając w to również podmioty, których właścicielem jest sam przedsiębiorca), konieczność każdorazowego uzasadniania celu pobytu przy kontroli imigracyjnej, ograniczony do maksymalnie sześciu miesięcy okres pobytu w Stanach Zjednoczonych oraz utrzymujący się stan niepewności przy wielokrotnych wizytach w USA.

Wbrew obiegowej opinii, maksymalnego okresu pobytu nie można przedłużyć przez wyjazd i natychmiastowy powrót, w celu „zresetowania" biegu terminu. Zarówno liczba, jak i łączna długość pobytów, które może legalnie odbyć posiadacz wizy B-1/B-2, są generalnie kwestiami pozostawionymi do uznania urzędnika imigracyjnego. Nadużywanie ww. wizy może skutkować odmową ponownego wpuszczenia przedsiębiorcy oraz zanotowaniem tego faktu w profilu danej osoby, utrudniając zarówno kolejne podróże, jak i ewentualne uzyskanie wiz innych kategorii.

W związku z tym przedsiębiorcy, którzy chcą stale lub regularnie nadzorować swój biznes w Stanach Zjednoczonych powinni zapoznać się z najczęściej stosowanymi w tym celu wizami E oraz L, które pozwalają na pobyt i pracę na miejscu przez lata.

Wizy kategorii E

Wizy kategorii E przyznawane są na podstawie Art. II ust. 2. Traktatu o stosunkach handlowych i gospodarczych między Polską a Stanami Zjednoczonymi (DzU 1994 nr 97 poz. 467), którego głównym celem jest promowanie współpracy gospodarczej w zakresie inwestycji przez obywateli i spółki stron traktatu.

Szczegóły dotyczące stosowania ww. traktatu skodyfikowane są w amerykańskiej ustawie o imigracji i narodowości (ang. „Immigration and Nationality Act" (dalej: „INA")). Zgodnie z sekcją 101(a)(15)(E) INA, wiza E dzieli się na dwie kategorie: E-1, o którą mogą ubiegać się polscy przedsiębiorcy prowadzący wymianę handlową towarów lub usług z podmiotami w Stanach Zjednoczonych (tzw. Treaty Traders) oraz E-2 – dostępną dla polskich przedsiębiorców, którzy zainwestowali lub są w trakcie przeprowadzania inwestycji swoich środków na terytorium Stanów Zjednoczonych (tzw. Treaty Investors).

Wizę kategorii E może otrzymać zarówno sam przedsiębiorca, jak też pracownicy pełniący funkcje menedżerskie, kontrolne lub też posiadający umiejętności niezbędne dla działalności w Stanach Zjednoczonych. Warunkiem przyznania wizy E jest - w obu przypadkach - oświadczenie o zamiarze opuszczenia Stanów Zjednoczonych po wygaśnięciu wizy.

Wizy E przyznawane są na okres od jednego do dwóch lat, z możliwością przedłużania bez konieczności wyjazdu ze Stanów na kolejne lata.

Wiza E-1

Aby przedsiębiorca mógł ubiegać się o wizę E-1, musi prowadzić wymianę handlową pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi, która powinna jednocześnie stanowić ponad pięćdziesiąt procent jego całkowitych transakcji handlowych. Dodatkowo, handel musi być prowadzony na „znaczną" skalę. W praktyce jest to najbardziej problematyczne kryterium, ze względu na jego niedookreślony, a zatem w pewnej mierze uznaniowy charakter. Wymóg ten dotyczy zarówno liczby jak i wartości przeprowadzanych transakcji i jest rozpatrywany indywidualnie, biorąc pod uwagę charakter danej działalności. Dla przykładu, producent hardware'u powinien wykazać pokaźną liczbę transakcji, w przeciwieństwie do handlarza sztuką, od którego nie będzie to wymagane.

Wiza E-2

Podobnie jak w przypadku wizy E-1, do głównych wymagań wizy E-2 należy „znaczący" charakter inwestycji. Nie może ona prowadzić wyłącznie do zapewnienia inwestorowi i jego rodzinie warunków do życia w Stanach Zjednoczonych, a ma przyczyniać się do tworzenia miejsc pracy i rozwoju amerykańskiej gospodarki. To czy wymóg „znacznego" charakteru inwestycji został spełniony określa się przez porównanie zainwestowanej kwoty z całkowitym kosztem planowanej inwestycji. Im mniej kosztowna inwestycja, tym większa jej część powinna być zainwestowana przez inwestora już w momencie złożenia aplikacji wizowej. Warto podkreślić, że w oczach organów imigracyjnych inwestycja musi wiązać się z ryzykiem, tj. narażeniem funduszy na stratę, bez możliwości ich wycofania. Inwestycja musi również być na tyle istotna, aby gwarantowała zaangażowanie inwestora w przedsięwzięcie i dawała szansę na jego powodzenie.

Wiza L-1

Wiza L-1 przyznawana jest na podstawie sekcji 101(a)(15)(L) INA. Służy przenoszeniu pracowników pomiędzy dwiema powiązanymi spółkami – w Stanach Zjednoczonych i w Polsce. Uzyskać może ją pracownik spółki, który przez co najmniej rok, w ciągu trzech lat poprzedzających aplikację wizową, pracował dla spółki w Polsce. Celem przeniesienia pracownika może być zarówno umożliwienie mu pracy dla istniejącego powiązanego podmiotu amerykańskiego, jak i otwarcie amerykańskiego biura spółki polskiej. Przyznanie wizy L-1 umożliwia pobyt w Stanach Zjednoczonych przez okres od roku do trzech lat, z możliwością dwukrotnego przedłużenia pobytu o dwa lata.

Wiza L-1 dzieli się na dwie kategorie: L-1A i L-1B. Wizę L-1A przyznaje się pracownikom pełniącym funkcje kierownicze, a wizę L-1B pracownikom posiadającym specjalną wiedzę lub kwalifikacje. To właśnie udowodnienie unikalnych kwalifikacji, lub kierowniczego charakteru danej funkcji, jest zazwyczaj głównym przedmiotem argumentacji przed amerykańskimi organami imigracyjnymi.

Zdaniem autora

Stanisław Komorowski, adwokat w stanie Nowy Jork Komorowski Law Firm PLLC

Odnoszę wrażenie, że pozostałością po początkach lat 90. jest przekonanie o wrogości amerykańskiego systemu wizowego. W praktyce, wizy kategorii E i L przyznawane są często i sprawnie – możliwe jest uzyskanie ich nawet w ciągu miesiąca od złożenia aplikacji. Co istotne, obie wizy uprawniają również małżonka i dzieci przedsiębiorcy lub pracownika do wystąpienia o swoją wizę zależną umożliwiającą pobyt i pracę w Stanach Zjednoczonych.

Warto podkreślić, że wizy opisane obok są wizami nieimigracyjnymi. Oznacza to, że niezależnie od czasu spędzonego w USA na ich podstawie nie zostanie nabyte prawo do ubiegania się o tzw. zieloną kartę. Prawo takie dają wizy kategorii H1B czy EB, o których niebawem.

Do jej praktycznych wad należą: brak możliwości wykonywania pracy na rzecz podmiotu amerykańskiego (włączając w to również podmioty, których właścicielem jest sam przedsiębiorca), konieczność każdorazowego uzasadniania celu pobytu przy kontroli imigracyjnej, ograniczony do maksymalnie sześciu miesięcy okres pobytu w Stanach Zjednoczonych oraz utrzymujący się stan niepewności przy wielokrotnych wizytach w USA.

Wbrew obiegowej opinii, maksymalnego okresu pobytu nie można przedłużyć przez wyjazd i natychmiastowy powrót, w celu „zresetowania" biegu terminu. Zarówno liczba, jak i łączna długość pobytów, które może legalnie odbyć posiadacz wizy B-1/B-2, są generalnie kwestiami pozostawionymi do uznania urzędnika imigracyjnego. Nadużywanie ww. wizy może skutkować odmową ponownego wpuszczenia przedsiębiorcy oraz zanotowaniem tego faktu w profilu danej osoby, utrudniając zarówno kolejne podróże, jak i ewentualne uzyskanie wiz innych kategorii.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona