Otworzyć festiwal wenecki to dzisiaj zaszczyt. Powód? Włosi mają dobre oko. Tytuły, którymi w ostatnich latach inaugurowali tę imprezę – „Gravity", „Birdman" czy „La La Land" – zbierały potem wiele Oscarów. Laureat statuetki z roku 2017 – „Spotlight" – wprawdzie nie inaugurował festiwalu, ale też miał premierę na Lido.
Tym razem jako pierwszy z reżyserów zaprezentował się tu Alexander Payne. Scenariusz „Downsizing" napisał z Jimem Taylorem w 2004 roku, zaraz po swoich debiutanckich „Bezdrożach". Jednak projekt czekał na zielone światło ponad dziesięć lat. W tym czasie Payne zrobił „Spadkobierców" i znakomitą, czarno-białą „Nebraskę". Dopiero niedawno zebrał pieniądze na obraz, który wymagał pewnego rozmachu i efektów specjalnych.
„Downsizing" oznacza zmniejszanie wymiarów. I już w pierwszej scenie filmu w sterylnym, norweskim laboratorium naukowiec dr Jorgen AsbJornsen prowadzi doświadczenia na szczurach. Pięć lat później na konferencji naukowej ogłasza, że powiodły się próby zmniejszenia człowieka. Na następnej sesji już sam ukazuje się zebranym jako miniaturka.
Ziemia staje się przeludniona, nasila się emisja gazów, planeta z trudem jest w stanie dać bezpieczne schronienie i wyżywić miliardy ludzi. Naukowcy mają nadzieję, że w ciągu trzystu lat uda się skurczyć ludzki gatunek. „Zmniejszają ludzi, a nie są w stanie poradzić sobie z moją fibromialgią" – narzeka przed telewizorem stara Amerykanka, którą bolą stawy i mięśnie.
Mały świat
Po kilku latach jej syn z żoną postanawiają poddać się eksperymentowi. Wcale nie po to, żeby ratować planetę. To dla nich szansa na lepsze życie, za pieniądze ze sprzedaży lichego mieszkania można dostać wspaniały dom i wieść szczęśliwe życie w mieście „maluchów". Tyle że Audrey w ostatniej chwili się wycofuje i Paul Safranek musi iść przez mały świat sam.