„W cieniu drzewa": Gdy w ludziach narasta nienawiść i agresja

„W cieniu drzewa" Islandczyka Hafsteinna Gunnara Sigurdssona to polska koprodukcja ze zdjęciami Moniki Lenczewskiej. W piątek wchodzi do kin.

Publikacja: 18.06.2018 18:40

Foto: M2 Films

Kino duńsko-islandzkie to zazwyczaj obietnica surowej narracji, ascetyzmu, czasem też śnieżnych chłodnych przestrzeni, w których wybuchają namiętności. „W cieniu drzewa" wymyka się jednak temu schematowi.

Hafsteinn Gunnar Sigurdsson, choć wychodzi od realizmu, w miarę upływu czasu coraz bardziej zbacza ku przerysowaniu i grotesce. A może to po prostu życie tak się układa? Młoda para rozstaje się, gdy dziewczyna odkrywa, że jej partner uprawiał seks z inną kobietą, na dodatek nagrywając to kamerą. Wyrzuca faceta z domu, nie pozwala na kontakty z dzieckiem do czasu orzeczenia sądowego. Mężczyzna wprowadza się do rodziców – potwornie skłóconych z sąsiadami.

Dalej wszystko toczy się dwutorowo – historia pary walczącej o dziecko miesza się z opowieścią o starszych ludziach pełnych nienawiści do sąsiadów, którym przeszkadza drzewo w ich ogródku. Na ekranie trwa eskalacja przemocy – zabijanie zwierząt, ścinanie nocą drzewa. Wszystko to musi skończyć się tragedią. W pewnym momencie, w finale, film jest przesadzony i wręcz niewiarygodny.

Ale wciąż to ciekawy obraz narastającej agresji, która bierze się praktycznie „znikąd". Czy w powietrzu wisi coś niezdrowego? Ludziom udziela się klimat światowych niepokojów? „W cieniu drzewa" to również opowieść o rozmijaniu się. O trudnościach w znalezieniu wspólnego języka, nieumiejętności zrozumienia bliskiej osoby.

„W cieniu drzewa" jest koprodukcją, w której brała udział również polska firma. Kolejny dowód, jak dobrze radzą sobie dzisiaj młodzi polscy producenci. Zwłaszcza kobiety, które szturmem weszły do tego zawodu. Współpracująca z Sigurdssonem Klaudia Śmieja pracowała wcześniej m.in. przy takich projektach jak „Niewinne" Anne Fontaine, „Nieprawi" Adriana Sitaru, „Światło i cień" Yesim Ustaoglu, „Radiogram" Rouzie Hassanovej. W Polsce wyprodukowała „Chemię" Bartosza Prokopowicza, teraz pracuje nad obrazem „Gareth Jones" Agnieszki Holland.

A świetne zdjęcia do filmu „W cieniu drzewa" zrobiła Monika Lenczewska. Operatorka, która również robi karierę na świecie – ostatnio skończyła zdjęcia do filmu „City of Lies" Brada Furmana z Forestem Whitakerem i Johnnym Deppem. Te sukcesy polskich twórców bardzo cieszą. One także budują dobrą markę naszego kina.

Kino duńsko-islandzkie to zazwyczaj obietnica surowej narracji, ascetyzmu, czasem też śnieżnych chłodnych przestrzeni, w których wybuchają namiętności. „W cieniu drzewa" wymyka się jednak temu schematowi.

Hafsteinn Gunnar Sigurdsson, choć wychodzi od realizmu, w miarę upływu czasu coraz bardziej zbacza ku przerysowaniu i grotesce. A może to po prostu życie tak się układa? Młoda para rozstaje się, gdy dziewczyna odkrywa, że jej partner uprawiał seks z inną kobietą, na dodatek nagrywając to kamerą. Wyrzuca faceta z domu, nie pozwala na kontakty z dzieckiem do czasu orzeczenia sądowego. Mężczyzna wprowadza się do rodziców – potwornie skłóconych z sąsiadami.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Film
„Biedne istoty” i sprawa sexworkingu. Oscarowa produkcja już w Disney+
Film
Dżentelmeni czyli mocny sojusz dżungli i zoo
Film
Konkurs Główny „Wytyczanie Drogi” Mastercard OFF CAMERA 2024 – znamy pierwsze filmy
Film
„Pamięć” Michela Franco. Ludzie, którzy chcą zapomnieć ból
Film
Na co do kina w weekend? Trzy filmy o skomplikowanych uczuciach