Członkowie Amerykańskiej Akademii Filmowej nominowali „Pokój" do Oscara w czterech ważnych kategoriach: najlepszy film, za reżyserię Lenny'ego Abrahamsona, scenariusz Emmy Donoghue oraz za rolę pierwszoplanową Brie Larson. Te nominacje świadczą o tym, że Hollywood szuka nowych osobowości i gwiazd.
50-letni Irlandczyk był do tej pory reżyserem niszowym, mało znanym. Dziś jego film znalazł się w tej samej puli co ostatnie dokonania Stevena Spielberga, George'a Millera, Alejandro Gonzaleza Inarritu czy Ridleya Scotta.
Odtwórczyni głównej roli, 26-letnia Brie Larson, o Oscara konkuruje z Cate Blanchett czy Charlotte Rampling. I to właśnie ona, mało znana aktorka, która karierę budowała dotąd w telewizji i na scenie muzycznej, a w filmach zagrała kilka epizodów, w tym roku dostała już za rolę w „Pokoju" Złoty Glob i brytyjską nagrodę BAFTA. Uznawana jest za faworytkę w wyścigu do najważniejszej statuetki.
Pokój. Tak pięcioletni chłopiec nazywa pomieszczenie, w którym się urodził i mieszka z matką. Łóżko, kuchenka, zlew, wanna, stary telewizor, szafa. W tej szafie śpi, gdy nocą otwierają się żelazne drzwi i wchodzi mężczyzna. Wypakowuje z torby jedzenie, a potem słychać już tylko skrzypienie materaca.
Inspirowane faktami
Jack nie ma nikogo oprócz matki. To cały jego świat, innego nie zna. Owszem, ogląda telewizję, ale nie do końca pojmuje, że to, co tam widzi, może istnieć naprawdę. Obrazy z małego ekranu wydają mu się czymś nieprawdziwym. Czasem, gdy słońce wpada do pokoju przez świetlik w dachu szopy, puszcza na ścianie zajączki. Albo patrzy na liść leżący na szybie. Po drugiej stronie, która wydaje mu się czymś kompletnie nierealnym.