"Zgoda", reż. Maciej Sobieszczański
Wyd. Kino Świat
Na starym, zrobionym na Śląsku, przedwojennym zdjęciu trzy osoby – dwóch chłopaków i dziewczyna. Z drugiej strony napis: „Na zawsze razem”. Jest rok 1945. W Świętochłowicach powstaje obóz pracy. Ci, którzy przez pięć lat byli poniżani i zabijani, teraz mają siłę. „Jestem Żydem i nie spocznę, dopóki każdy Niemiec nie zostanie ukarany” — mówi na początku filmu komendant obozu.
W „Zgodzie” są: nowa władza i wieloetniczny Śląsk, gdzie mieszają się narodowości. Jest pytanie o zemstę po kataklizmie. Są sceny bestialskiego traktowania więźniów, gwałtów na kobietach. Ale na tym tle Maciej Sobieszczański opowiada o miłości, o tych trzech osobach ze starego zdjęcia. Erwin i Anna trafiają do obozu. Franek, Polak, zgłasza się do komendanta i zaciąga do milicji, by ratować Annę. To nie jest łatwa historia. Gwałcona dziewczyna i dwaj mężczyźni idący na coraz dalej idące niegodziwości i kompromisy moralne, by ją chronić. A tło tej opowieści momentami nawet bywa ciekawsze niż główny wątek fabularny. To mocny film, pełen bardzo trudnych pytań, które jednak trzeba zadawać, żeby rozliczyć się z własnej historii.