Barbara Hollender poleca nowości na DVD

Dwa filmy polskie – „Zgoda” Macieja Sobieszczańskiego i „Człowiek z magicznym pudełkiem” Bodo Koxa – są interesujące i oryginalne. I w niestereotypowy sposób mówią o miłości, zagłębiając się jednocześnie w meandry polskiej historii.

Aktualizacja: 11.03.2018 05:57 Publikacja: 11.03.2018 05:47

Foto: Filmweb

"Zgoda", reż. Maciej Sobieszczański

Wyd. Kino Świat

Na starym, zrobionym na Śląsku, przedwojennym zdjęciu trzy osoby – dwóch chłopaków i dziewczyna. Z drugiej strony napis: „Na zawsze razem”. Jest rok 1945. W Świętochłowicach powstaje obóz pracy. Ci, którzy przez pięć lat byli poniżani i zabijani, teraz mają siłę. „Jestem Żydem i nie spocznę, dopóki każdy Niemiec nie zostanie ukarany” — mówi na początku filmu  komendant obozu.

W „Zgodzie” są: nowa władza i wieloetniczny Śląsk, gdzie mieszają się narodowości. Jest pytanie o zemstę po kataklizmie. Są sceny bestialskiego traktowania więźniów, gwałtów na kobietach. Ale na tym tle Maciej Sobieszczański opowiada  o miłości, o tych trzech osobach ze starego zdjęcia. Erwin i Anna trafiają do obozu. Franek, Polak, zgłasza się do komendanta i zaciąga do milicji, by ratować Annę. To nie jest łatwa historia. Gwałcona dziewczyna i dwaj mężczyźni idący na coraz dalej idące niegodziwości i kompromisy moralne, by ją chronić. A tło tej opowieści momentami nawet bywa ciekawsze niż główny wątek fabularny. To mocny film, pełen bardzo trudnych pytań, które jednak trzeba zadawać, żeby rozliczyć się z własnej historii.

 

"Człowiek z magicznym pudełkiem", reż. Bodo Kox

Wyd. Kino Świat

Warszawa, rok 2030. Bohater, młody chłopak cierpiący na zanik pamięci, zaczyna pracować w korporacji jako sprzątacz. W oko wpada mu dziewczyna. Adam (filmowe odkrycie – Piotr Polak) jest samotny, tęskni za uczuciem, za bliskością. Ale Goria (Olga Bołądź)  jest kobietą sukcesu, samodzielną, niezależną. Nie szuka partnera na życie, raczej na niezobowiązujący seks. A jednak „Człowiek z magicznym pudełkiem” jest opowieścią o  miłości. Niemożliwej, a przecież  silnej.

Ta historia wpisana jest w mocne społeczno-polityczne tło. Bodo Kox buduje na ekranie świat rodem z powieści Orwella i Huxleya. Pokazuje korporacyjno-policyjne państwo przyszłości, z autorytarnymi rządami, bezduszną biurokracją, zmanipulowanymi mediami. Ten świat zabiera człowiekowi wolność, jest pełen strachu. Nawet ulice wyglądają tu dziwnie. Z jednej strony są nowoczesne wieżowce, z drugiej gruzy, bo zamachy terrorystyczne stały się częścią rzeczywistości.

Taka wizja jednak Bodo Koxowi nie wystarcza. W starym radiu lecą dawne piosenki. I Adam teleportuje się w lata pięćdziesiąte XX wieku. A zresztą – może jest odwrotnie? Może dzięki eksperymentom sprzed ośmiu dekad przeniósł się w przyszłość? Nieważne. Ważne, że ludzie niczego się nie nauczyli.

83-letnia staruszka z 2030 roku (świetna Helena Norowicz) mówi: „Przeżyłam w tym domu całe swoje życie i chciałabym już przenieść się gdzie indziej”. To ona, pamiętająca czasy stalinowskie, boi się najbardziej. Bo historia drwi z narodu. Mniej lub bardziej nowoczesny, mniej lub bardziej groźny – to jest ciągle totalitaryzm.

Bodo Kox zrobił film pełen strachu o kraj, Europę, świat. Tym bardziej, że rozgrywa się nie w w odległej przyszłości lecz za 17 lat. Tylko miłość może nas jakkolwiek ratować? Tę opowieść naprawdę warto obejrzeć. A potem czekać na następne filmy Bodo Koxa, który wyszedł z ruchu amatorskiego, a zamienił się w zawodowca.

"Zgoda", reż. Maciej Sobieszczański

Wyd. Kino Świat

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Film
„Biedne istoty” już na Disney+. Film z oscarową Emmą Stone błyskawicznie w internecie
Film
Dżentelmeni czyli mocny sojusz dżungli i zoo
Film
Konkurs Główny „Wytyczanie Drogi” Mastercard OFF CAMERA 2024 – znamy pierwsze filmy
Film
„Pamięć” Michela Franco. Ludzie, którzy chcą zapomnieć ból
Film
Na co do kina w weekend? Trzy filmy o skomplikowanych uczuciach