Wynik nie zaskakuje: zdecydowanie wygrało mocne spojrzenie na rzeczywistość. „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri” zgarnęły większość najważniejszych statuetek: dla najlepszego filmu, za scenariusz Martina McDonagha, za rolę pierwszoplanową Frances McDormand i drugoplanową Sama Rockwella.
Guillermo del Toro musiał się zadowolić Złotym Globem za reżyserię. Alexandre Desplat został też wyróżniony za muzykę do tego filmu.
Za najlepszy film komediowy został przez mieszkających w Stanach zagranicznych krytyków uznany „Lady Bird” wyreżyserowany przez Gretę Gerwig.
Nagrody aktorskie, poza gwiazdami „Trzech billboardów...” przypadły: za role pierwszoplanowe „Gary’emu Oldmanowi („Czas mroku” - dramat), Jamesowi Franco („Disaster Artist” - komedia), Saoirse Ronan („Lady Bird” - komedia), a za rolę drugoplanową Allison Yanney („I, Tonya”).
Pewną niespodzianką okazał się wybór zwycięzcy w kategorii filmu nieangielskojęzycznego. Film Fatiha Akina „W ułamku sekundy” o kobiecie, która próbuje sama wymierzyć sprawiedliwość terrorystom, którzy w wybuchu bombowym zabili jej męża i syna, wygrał z faworyzowanym zdobywcą Złotej Palmy „The Square” Rubena Ostlunda oraz mocną „Niemiłością” Andrieja Zwiagincewa.
My po cichu liczyliśmy na Złoty Glob dla „Twojego Vincenta” w kategorii filmu animowanego. Dorota Kobiela i Hugh Welchman próbowali się tu przybliżyć do tajemnicy śmierci van Gogha, zachwycając niezwykłą techniką. Pokazali pierwszy na świecie film „namalowany”. Dosłownie. Farbą olejną, na dodatek w stylu obrazów van Gogha przez 125 malarzy z całego świata. Jednak członkom Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej bardziej podobał się „Coco” Lee Unkricha - animacja Pixara, której twórcy przywołują meksykańską tradycję Dnia Zmarłych.