Paweł Kowal: Nasza Unia Międzymorzan

Rację ma Viktor Orban – nie ma narodu europejskiego. Ale nie ma tym bardziej Międzymorzan, Trójmorzan ani Wyszehradzian. Jesteśmy – narody Europy środkowej - niby blisko, ale Karpaty nauczyły każdego z nas żyć w swojej dolinie.

Aktualizacja: 14.09.2016 21:54 Publikacja: 14.09.2016 19:33

Paweł Kowal: Nasza Unia Międzymorzan

Foto: Fotorzepa

Wystarczy, że następna Komisja Europejska inaczej podejdzie do kwestii uchodźców i dzisiejsze poczucie jedności powróci do dawnych kolein: trochę się będziemy zgadzać ze sobą, a trochę nie. Orbanowe 65 milionów Wyszehradzian marzących o kontrrewolucji kulturalnej to mit nie gorszy niż opowieści o jednym europejskim narodzie. Żeby się o tym przekonać wystarczyłoby przedstawić ideę kontrrewolucji najbardziej zlaicyzowanym w Europie i tradycyjnie wykazującym rezerwę do tradycji katolickiej Czechom.

Krynicka dyskusja Jarosława Kaczyńskiego i Viktora Orbana była wyjątkowa. Po pierwsze – interesująca – nawet przeciwnicy obu liderów słuchali jej bez ziewania, a to się na konferencjach liczy. Po drugie dlatego, że za familiarną rozmową skryły się różne podejścia.

Orban mówił o kontrrewolucji i koncentrował się na kwestiach ideologicznych, religijnych i tożsamościowych. Kilkakrotnie pokazywał wyjście Wielkiej Brytanii z Unii jako szansę. Kaczyński czujnie zareagował, zaproponował rewolucję zamiast kontrrewolucji i skupił się na strukturze Unii Europejskiej. Rozważał, czy Niemcy, by ratować UE są zdolne do podobnego wysiłku finansowego wobec kryzysu, jak przy odbudowie NRD. Jeśli nie – proponował zmiany strukturalne.

Tu dochodzimy do sedna problemu. Pomysłów jest wiele, a czas ucieka. Zmiana traktatu nie zaczyna się wtedy, gdy szefowie państw przy kamerach siadają do negocjacji. Jeśli traktat ma być zmieniony – to gdzieś już się o tym myśli i dyskutuje. Tym bardziej pomysły rządu PiS dawno powinny być spisane w formie wstępnego dokumentu i paru konkretów.

Tak jak rodzące się na Zachodzie idee zacieśnienia integracji mają licznych amatorów w Polsce, tak pomysły renacjonalizacji Unii znajdą miłośników na Zachód od Odry i południe od Karpat. Zmiany w Unii – jeśli do nich dojdzie – powstaną ze skrzyżowania różnych punktów widzenia. Polska prawica nie znajdzie już wsparcia w torysach.

Tym bardziej czas na to, by kluczowe postaci PiS ruszyły z projektem polskim, polsko-węgierskim czy wyszehradzkim na Zachód i szukały sojuszników, bo inaczej zachodnia prasa będzie w nim widziała jedynie dziwactwo peryferii i zostanie z niego tyle, co z Tuskowego wejścia Polski do euro, ogłoszonego onegdaj w tej samej krynickiej pijalni.

Czas też, by polscy zwolennicy „pogłębienia” Unii zamiast się dąsać na swój los, wyszli ze swoimi pomysłami – dali wsparcie podobnym nurtom na Zachodzie a także poszukali zwolenników w regionie.

Autor jest historykiem i publicystą. Był posłem i europosłem, a w latach 2006–2007 wiceministrem spraw zagranicznych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego

Wystarczy, że następna Komisja Europejska inaczej podejdzie do kwestii uchodźców i dzisiejsze poczucie jedności powróci do dawnych kolein: trochę się będziemy zgadzać ze sobą, a trochę nie. Orbanowe 65 milionów Wyszehradzian marzących o kontrrewolucji kulturalnej to mit nie gorszy niż opowieści o jednym europejskim narodzie. Żeby się o tym przekonać wystarczyłoby przedstawić ideę kontrrewolucji najbardziej zlaicyzowanym w Europie i tradycyjnie wykazującym rezerwę do tradycji katolickiej Czechom.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Czy Polska będzie hamulcowym akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej?
Opinie polityczno - społeczne
Stefan Szczepłek: Jak odleciał Michał Probierz, którego skromność nie uwiera
Opinie polityczno - społeczne
Udana ściema Donalda Tuska. Wyborcy nie chcą realizacji 100 konkretów
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Przeszukanie u Zbigniewa Ziobry i liderów Suwerennej Polski. Koniec bezkarności
Opinie polityczno - społeczne
Aleksander Hall: Jak odbudować naszą wspólnotę