Kowal: Uchwały świata nie zmieniają

Uchwały historyczne Sejmu i Senatu nie naprawią rzeczywistości.

Publikacja: 20.07.2016 20:45

Kowal: Uchwały świata nie zmieniają

Foto: Fotorzepa

Parlamentarzyści w przekonaniu, że ich uchwały zmieniają świat, po kolejnej debacie wołyńskiej jadą na wakacje. Ale premierzy Beata Szydło i Wołodymyr Hrojsman zostają z problemami w stosunkach polsko-ukraińskich.

Może to powinno być ich dzieło? Może to oni powinni zrobić wreszcie to, czego nie udało się przez ćwierć wieku? Co by to mogło być? Instytut historii Polski w Kijowie z budżetem równym dwóm gminnym ośrodkom kultury da radę zmniejszyć polsko-ukraińskie napięcia rzetelną pracą naukową. Polsko-ukraińskie centrum dialogu w Warszawie i analogiczne w Kijowie? Koszt podobny, a korzyści byłoby naprawdę sporo. Szczególnie na Ukrainie mało się pisze o Polsce, tyle jeszcze archiwów do zbadania, tyle konferencji do zorganizowania. Dzisiaj nawet województwa mają swoje fundusze filmowe.

Wołyń jest ważnym wydarzeniem w historii, a Wojciech Smarzowski ważnym polskim reżyserem. Problem nie w tym, że kręci on „ostry" film o tragedii, problem w tym, że nie powstają inne dzieła o naszych relacjach wczoraj i dziś, a nic tak dobrze nie robi zbiorowej wyobraźni, jak X Muza. Już czas na powstanie polsko-ukraińskiego funduszu filmowego. Przy okazji byłby on sposobem na transferowanie naszych naprawdę dobrych doświadczeń w inicjowaniu porządnej produkcji filmowej.

I apele intelektualistów, choć szczytne, same w sobie nie zmieniają rzeczywistości. Gdybyśmy przed laty poprzestali z Niemcami na apelach zamiast bliskich relacji, byłaby dzisiaj kamieni kupa, chociaż i tak kontakty nie przebiegają bez zakłóceń. Oprócz politycznej woli potrzebne były instytucje.

Tak samo w relacjach Polski z Ukrainą, oprócz wzmożenia każdego roku latem, potrzeba więcej stałej, regularnej pracy. Instytucje, instytucje, instytucje. Tego i Polacy, i Ukraińcy mogą się nauczyć tylko od Zachodu. To dobrze ustawione instytucje zmieniają świat. Można założyć, że wola polityczna jest, trzeba tylko podjąć decyzje.

A swoją drogą to bardzo, powiedzmy, naiwne mieć w naszej części świata przekonanie, że politycznymi uchwałami ustali się wspólną wersję historii dla narodów Europy Środkowej. Wystarczy porozmawiać z Estończykami czy Łotyszami, by się przekonać, że chociażby rolę Niemców w II wojnie światowej widzimy inaczej. Tym bardziej zostaną różnice w postrzeganiu starych spraw z Ukraińcami, ale można je zmniejszyć.

Autor jest historykiem i publicystą.

Był posłem i europosłem, a w latach 2006–2007 wiceministrem

spraw zagranicznych w rządzie

Jarosława Kaczyńskiego

Parlamentarzyści w przekonaniu, że ich uchwały zmieniają świat, po kolejnej debacie wołyńskiej jadą na wakacje. Ale premierzy Beata Szydło i Wołodymyr Hrojsman zostają z problemami w stosunkach polsko-ukraińskich.

Może to powinno być ich dzieło? Może to oni powinni zrobić wreszcie to, czego nie udało się przez ćwierć wieku? Co by to mogło być? Instytut historii Polski w Kijowie z budżetem równym dwóm gminnym ośrodkom kultury da radę zmniejszyć polsko-ukraińskie napięcia rzetelną pracą naukową. Polsko-ukraińskie centrum dialogu w Warszawie i analogiczne w Kijowie? Koszt podobny, a korzyści byłoby naprawdę sporo. Szczególnie na Ukrainie mało się pisze o Polsce, tyle jeszcze archiwów do zbadania, tyle konferencji do zorganizowania. Dzisiaj nawet województwa mają swoje fundusze filmowe.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz P. Terlikowski: „Święta wojna” o „przestrzeń Świętej Rusi”. Dlaczego Kościół nie potępia Cyryla?
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Czy Polska będzie hamulcowym akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej?
Opinie polityczno - społeczne
Stefan Szczepłek: Jak odleciał Michał Probierz, którego skromność nie uwiera
Opinie polityczno - społeczne
Udana ściema Donalda Tuska. Wyborcy nie chcą realizacji 100 konkretów
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Przeszukanie u Zbigniewa Ziobry i liderów Suwerennej Polski. Koniec bezkarności