Potwierdził to właśnie Naczelny Sąd Administracyjny w głośnej sprawie (o której już tu wspominałem) podatnika, który nabył mieszkanie na czwartym piętrze bez windy i zachorował na nogi, co zmusiło go do jego sprzedaży przed upływem pięciu lat, w celu nabycia innego, na parterze, o czym nie poinformował urzędu skarbowego w jakimś oświadczeniu (nie wiadomo jakim, bo wzoru nie ma).

NSA odnalazł jednak akt notarialny, który notariusz przesłał do urzędu skarbowego przed 30 kwietnia (czyli terminem złożenia owego oświadczenia), w którym pojawił się stary adres podatnika, i uznał, że to wystarczy.

Przypadek pierwszy – kupił mieszkanie na czwartym piętrze w bloku bez windy. Jakby winda była albo mieszkanie było na parterze, nie byłoby problemu. Przypadek drugi – za szybko zachorował. Jakby się to stało po upływie pięciu lat, nie byłoby problemu. Przypadek trzeci – stało się to w roku, w którym obowiązywała głupawa ulga meldunkowa – gdyby rok wcześniej albo później, nie byłoby problemu. Przypadek czwarty – nabył mieszkanie w takim terminie, że notariusz, wykonując swój obowiązek przesyłania aktu notarialnego do urzędu skarbowego, zrobił to przed 30 kwietnia. Przypadek piąty – notariusz wpisał do aktu poprzedni adres podatnika, choć nie musiał. Przypadek szósty – choroba podatnika wzruszyła sąd. Gdyby nie to, nikt by nie szukał tych wszystkich przypadków, które pozwoliły uniknąć podatku. Zadziałała więc zasada: „komu chcemy – pomożemy; jak nie chcemy – nie możemy".

Ci „ulgowicze", którzy nie zachorowali albo którym notariusz nie wpisał poprzedniego adresu, albo dokonali transakcji w takim terminie, że akt notarialny nie wpłynął do urzędu skarbowego przed 30 kwietnia – muszą bulić. NSA nie zdecydował się na skierowanie do TK pytania o zgodność z konstytucją tych głupich przepisów. Widać uznał, że głupota nie jest sprzeczna z konstytucją. A żeby było jeszcze zabawniej, podatnik formalnie sprawę przegrał (choć wygrał). Ponosi więc koszty procesu, NSA bowiem skargę oddalił. I słusznie. Podatnik wniósł, podobnie jak wspierający go rzecznik praw obywatelskich, o uchylenie wyroku sądu I instancji. A wyrok ten był dla niego korzystny, bo uchylał niekorzystną decyzję urzędu skarbowego. Tylko uzasadnienie było niekorzystne. Więc trzeba było zaskarżyć wyrok, by NSA mógł zmienić samo uzasadnienie, by kolejne składy orzekające nie były związane uzasadnieniem niekorzystnym. Ktoś powie, że to absurd. Przecież cała ta sprawa jest absurdalna.