Czy pożegnamy się z resztkami prywatności?

Amerykańska firma Media Dynamics oszacowała przed dwoma laty, że typowy dorosły konsument w USA każdego dnia w prasie, radiu, telewizji i w sieci jest bombardowany ok. 360 reklamami.

Publikacja: 20.02.2017 19:47

Anita Błaszczak

Anita Błaszczak

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

To jeszcze nic – bo licząc wszystkie komunikaty reklamowe i ekspozycje marek (np. ekrany z filmikami reklamowymi, promocyjne regały w sklepach, billboardy, obrandowaną odzież) łączna liczba przekazów marketingowych sięga 4–5 tys. dziennie (niektórzy mówią nawet o 20 tys.).

Ten zalew nie przekłada się oczywiście na faktyczny odbiór. Podczas gdy część firm zarabia na tym, by przedrzeć się do naszej świadomości czy podświadomości z jakimś produktem czy usługą, rozwinął się biznes usług chroniących konsumentów przed niechcianymi reklamami. Mamy więc adblocki hamujące ich napływ w sieci oraz cyfrowe nagrywarki, które pomagają uniknąć konieczności oglądania reklam w telewizji. Co więcej, zalew komunikatów sprawił, że psychicznie jesteśmy też na nie bardziej odporni.

W rezultacie z tych ponad 360 reklam bombardujących konsumentów w mediach tylko niespełna połowa zostaje w ogóle zauważona, a zaledwie trzy na sto angażuje odbiorców na tyle, że może za tym pójść jakieś działanie – np. zakupy.

Na szczęście dla specjalistów od reklamy i marketingu oraz ich klientów rynek nie znosi próżni, zwłaszcza gdy z pomocą idą cyfrowe technologie i automatyzacja wsparte znajomością ludzkiej psychiki. A ta dowodzi, że reklama skierowana właśnie do mnie, a w dodatku dopasowana do moich obecnych potrzeb, ma spore szanse, by przyciągnąć moją uwagę. Dlatego można się spodziewać, że już niedługo interaktywne ekrany reklamowe w sklepach i centrach handlowych będą stałym elementem naszych zakupów (i decyzji zakupowych).

Gdy dojdzie jeszcze do tego zaawansowana analityka Big Data, reklamodawcy będą mieli nas, konsumentów, na widelcu – oszczędzając czas i zwiększając efektywność budżetów reklamowych. A gdy jeszcze dojdzie obietnica specjalnej, spersonalizowanej promocji...

Wprawdzie apetyty marketerów hamują przepisy o ochronie danych osobowych, ale wielu konsumentów za obietnicę rabatu albo upominku ochoczo pozbędzie się resztek prywatności. Resztek, bo w czasach obowiązkowej rejestracji telefonów, gdy niemal na każdym kroku obserwują nas kamery, gdy wszędzie w sieci zostawiamy cyfrowy „ślad", coraz trudniej mówić o prywatności i anonimowości. Ta będzie wkrótce luksusem dla nielicznych.

To jeszcze nic – bo licząc wszystkie komunikaty reklamowe i ekspozycje marek (np. ekrany z filmikami reklamowymi, promocyjne regały w sklepach, billboardy, obrandowaną odzież) łączna liczba przekazów marketingowych sięga 4–5 tys. dziennie (niektórzy mówią nawet o 20 tys.).

Ten zalew nie przekłada się oczywiście na faktyczny odbiór. Podczas gdy część firm zarabia na tym, by przedrzeć się do naszej świadomości czy podświadomości z jakimś produktem czy usługą, rozwinął się biznes usług chroniących konsumentów przed niechcianymi reklamami. Mamy więc adblocki hamujące ich napływ w sieci oraz cyfrowe nagrywarki, które pomagają uniknąć konieczności oglądania reklam w telewizji. Co więcej, zalew komunikatów sprawił, że psychicznie jesteśmy też na nie bardziej odporni.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko
Ekonomia
Wierzyciel zlicytuje maszynę Janusza Palikota i odzyska pieniądze