I nie jest to demagogia. To jest skondensowany opis stanu faktycznego. Notabene, gdyby podatnik wstrzymał się z chorobą nóg, to mógłby zamienić mieszkanie bez podatku! Bez składania żadnych oświadczeń! Miał więc pecha. Ale nie rońmy nad nim łez, bo miał też trochę szczęścia. I trzeba mu go pogratulować. Bo przecież mogli go zamknąć do więzienia. I to też nie jest demagogia. Na szczęście postępowanie podatkowe urzędnicy zdążyli przeprowadzić w terminie, w którym mogli to zrobić. W innych przypadkach, gdy groziło, że nie zdążą, stawiali podatnikom zarzuty karne. Tylko i wyłącznie po to, aby przerwać bieg przedawnienia.

Właśnie na podstawie takich zarzutów Sąd Rejonowy w Piasecznie – w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej – skazał zaocznie innego podatnika na grzywnę 3,5 tys. zł. Przez litość nie wspomnę nazwiska sędzi, która wyrok ten wydała, ale została ona powołana przez Krajową Radę Sądownictwa, stojącą na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Niestety, nikt nie stoi na straży ich mądrości. A wystarczyło akta przeczytać – nie mówię już o ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych – by wiedzieć, że postawiony podatnikowi zarzut „uchylania się od opodatkowania", był nieprawdziwy! Podatnik bowiem z opodatkowania był zwolniony ustawowo i jedynie nie złożył „oświadczenia", że ma do tego prawo – o czym urząd i tak wiedział.

Być może jednak dzięki temu, że jeden z podatników zachorował na nogi i pojawił się element współczucia, uda się namówić NSA, by przedstawił Trybunałowi Konstytucyjnemu pytanie prawne, czy idiotyczne przepisy o opodatkowaniu zamiany mieszkań są aby zgodne z konstytucją. ©?

Autor jest adwokatem, profesorem Uczelni Łazarskiego i szefem rady WEI