Korespondencja ?z Marsylii
Reprezentacja grała przed ponad 30 tysiącami polskich kibiców na Stade Velodrome – jednym z najpiękniejszych stadionów w Europie. Chwila i okoliczności były szczególne – po raz pierwszy zagramy w fazie pucharowej mistrzostw kontynentu. Awansowaliśmy nie tylko nie przegrywając żadnego spotkania, ale nie tracąc bramki. Mecz z Ukrainą nie należał jednak do udanych dla zawodników Adama Nawałki.
Decydującą bramkę zdobył Jakub Błaszczykowski dziewięć minut po wejściu na boisko po przerwie. Skrzydłowy dostał podanie od Arkadiusza Milika, minął zwodem obrońcę i uderzył w przeciwległy róg bramki. Bardzo podobnego gola strzelił cztery lata temu w spotkaniu Euro 2012 z Rosją. Tym samym Błaszczykowski został pierwszym polskim piłkarzem, który trafiał w dwóch turniejach o mistrzostwo Europy.
Relacje Błaszczykowskiego z reprezentacją prowadzoną przez Adama Nawałkę były skomplikowane. To obecny selekcjoner odebrał mu funkcję kapitana i oddał opaskę Robertowi Lewandowskiemu, o czym Błaszczykowski dowiedział się z mediów i czuł się tą decyzją pokrzywdzony. Były nawet wątpliwości, czy będzie w stanie odsunąć osobiste ambicje na bok i funkcjonować w grupie Nawałki. Na szczęście potrafił to zrobić, a zwycięski gol w meczu z Ukrainą to nagroda za trudny okres.
Przed początkiem sezonu Błaszczykowski dowiedział się od nowego trenera Borussii Dortmund Thomasa Tuchela, że nie ma dla niego miejsca w klubie. By grać regularnie i pojechać na Euro, zdecydował się na wypożyczenie do Fiorentiny. I chociaż na początku można było sądzić, że w Serie A się zadomowił, szybko te nadzieje okazały się płonne. Trafił na ławkę i podnosił się z niej rzadko. Zaczęły się nawet spekulacje, czy Nawałka w ogóle weźmie go na Euro. Selekcjoner jednak wiedział, że polska piłka taką potęgą jeszcze nie jest, by móc sobie pozwolić na rezygnację z Błaszczykowskiego. Musiał ułożyć sobie z nim relacje, a Kuba nauczył się nowej roli w drużynie i być może nawet to zaakceptował.