Stefan Szczepłek: Jasiu wszystko bronił

Polska pokonała Szwajcarię w rzutach karnych 5:4 i jest już w ćwierćfinale mistrzostw Europy. To największy sukces naszej reprezentacji w tej imprezie.

Aktualizacja: 26.06.2016 07:16 Publikacja: 25.06.2016 19:08

Stefan Szczepłek: Jasiu wszystko bronił

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

#RZECZoEURO - Brawo biało-czerwoni!

Dwa wcześniejsze starty zakończyliśmy się na fazie grupowej.

Pierwszy raz w wielkich turniejach o losie naszej drużyny decydowały rzuty karne. Pięciu Polaków wykonało je perfekcyjnie, Szwajcar spudłował, dając nam awans.
Skala trudności z każdym meczem rośnie więc tym razem na zwycięstwo trzeba było zapracować szczególnie. Zmieniły się też zasady. Już nie wystarczy się bronić żeby zdobywać punkty. Trzeba strzelać bramki żeby wygrać, bo remis awansu nie daje.

Polacy wywiązali się z tego zadania jako tako a wiadomo, że awans zmusza do łagodnych recenzji, bo cel został osiągnięty. Tyle, że trochę szczęśliwie. Nadal gramy niemal perfekcyjnie w obronie, dając sobie w kolejnych meczach radę z przeciwnikami, prezentującymi zróżnicowane umiejętności i style. Gdyby nie fenomenalny strzał Xherdana Shaqiriego, którego nie obroniłby żaden bramkarz świata, nadal mielibyśmy czyste konto.

A Łukasz Fabiański kolejny raz udowodnił, że należy do czołówki światowej. Co najmniej w trzech sytuacjach to on ratował nam skórę. Cieszy mnie to osobiście, ponieważ Fabiański jest normalnym młodym człowiekiem, nie szukającym rozgłosu, nie szpanującym tatuażami, samochodami czy dziewczyną lub żoną celebrytką. Jest bohaterem boiska a nie tabloidów. Broni w rękawicach, na których obok polskiej flagi nosi napis „Jasiu”. To imię jego syna, który urodził się tuż przed Bożym Narodzeniem.

Podobnym typem jest Jakub Błaszczykowski. Jeśli tacy ludzie stają się bohaterami wygranego meczu to cieszę się nie tylko jako ich rodak, ale dziennikarz, opisujący reprezentantów Polski od ponad 40 lat i znający różne typy zawodników.

Jest się z czego cieszyć. Adam Nawałka wygrywa, jego konsekwencja przynosi efekty. Nawet Krzysztof Mączyński, podający piłkę do najbliższego partnera i niewiele tej reprezentacji dający jest w niej potrzebnym ogniwem. Ale są też problemy. Nikt nie ma pretensji do Roberta Lewandowskiego, ale on sam jest na tyle doświadczony aby wiedzieć, że niewiele dzieje się po jego myśli. To, że środkowy napastnik jest poniewierany przez obrońców wiadomo nie od dziś. Zwłaszcza tak groźny jak on. Tyle, że do tej pory Lewandowski jakoś dawał sobie z obrońcami radę. Teraz mu to nie wychodzi nie tylko dlatego, że ma prawo być zmęczony, ale że nie pomagają mu partnerzy.

Lewandowski w Bayernie nie cofa się w kierunku środka boiska, bo nie musi tego robić. Inni są od tej pracy. We Francji szuka piłki, bo rzadko ją dostaje. Arkadiusz Milik, teoretycznie najbliższej ustawiony partner ucieka gdzieś na bok, z czego nic nie wynika ani dla niego, ani dla Lewandowskiego. Zapatrzeni w talent Milika i jego szybkość jakoś nie mamy odwagi powiedzieć, że jego technika pozostawia bardzo dużo do życzenia. Ma dużo sytuacji, jednak procent zmarnowanych jest zdecydowanie zbyt duży.

Polacy dobrze mecz zaczęli, potem do głosu doszli Szwajcarzy, my zdobyliśmy bramkę, oni dążyli do wyrównania i szczęśliwie im się udało. Polacy zapracowali na awans, uzyskali go tyleż zasłużenie, co szczęśliwie. Ale, o ile to możliwe, kolejny mecz musi być w naszym wykonaniu lepszy.

#RZECZoEURO - Brawo biało-czerwoni!

Dwa wcześniejsze starty zakończyliśmy się na fazie grupowej.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową