Grożą nam braki mocy

Już od początku przyszłego roku w Polsce mogą wystąpić problemy z zabezpieczeniem dostaw energii do zakładów produkcyjnych.

Aktualizacja: 16.11.2015 23:01 Publikacja: 16.11.2015 20:00

Foto: Rzeczpospolita

Zaostrzające się unijne wymogi środowiskowe (wynikające z tzw. konkluzji BAT) mogą przyspieszyć proces wyłączania starych bloków z eksploatacji. Ulepszanie ich tak, by spełniały normy, często jest bowiem nieopłacalne.

To najbardziej pesymistyczny scenariusz. Jeśli się ziści, to bezpieczeństwo systemu i dostaw prądu będzie zagrożone.

Poważny ubytek

– Zgodnie z informacjami uzyskanymi od wytwórców w przypadku wejścia w życie konkluzji BAT istnieje realne zagrożenie wycofania mocy wytwórczych w kraju na poziomie 7 tys. MW do 2020 roku i 12 tys. MW do 2030 roku – powiedział „Rzeczpospolitej" Henryk Majchrzak, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych, które opracowały raport nt. sierpniowego kryzysu.

Dokument, który trafił trzy tygodnie temu do resortu gospodarki oraz Urzędu Regulacji Energetyki, został jednak utajniony. Zawiera on m.in. dane dotyczące bilansu krajowego systemu oraz rekomendacje działań dla jego operatora. Możliwe, że powodem było wskazanie przez PSE do wyłączenia dwukrotnie większych mocy od dotychczas planowanych. – Oznaczałoby to konieczność budowy w kraju ponad 9 tys. MW nowych mocy do 2020 roku. Z tego około 6 tys. MW jest już budowane. Do 2030 roku wartość ta, pomimo uwzględnienia od 2029 roku elektrowni jądrowej o mocy 1650 MW, wzrosłaby do 17 tys. MW – dodał Majchrzak.

A to prawie połowa z zainstalowanych na koniec 2014 r. prawie 39,4 tys. MW, z których większość ze względu na wiek ma obniżoną sprawność.

Problem na horyzoncie

Liczby są alarmujące zwłaszcza w kontekście wprowadzenia latem stopni zasilania w związku z upałami, niskim stanem wód i awarią bloku w Bełchatowie.

Operator pytany o możliwość powtórzenia się tej sytuacji, zaznacza, że dużo zależeć będzie od dotrzymania planowanych terminów uruchamiania nowych bloków i modernizacji istniejących, a także dotrzymania rosnących wymagań w zakresie redukcji emisji zanieczyszczeń. Ale przyznaje, że problemy z zapewnieniem odpowiedniego poziomu nadwyżki mocy mogą się pojawić już w 2016 r.

Na razie spółki energetyczne niechętnie mówią o tym, czy same wyłączą bloki, czy będą je modernizować. Dużo chętniej informują o idących zgodnie z harmonogramem inwestycjach w Kozienicach, Opolu i Jaworznie. Wiadomo też, że planowany przez PGE węglowy blok Turowie też powstanie, choć wymaga przeprojektowania, by spełniał wymagania BAT.

Jako pierwszy (z wymienionych) zostanie uruchomiony w 2017 r. kozienicki blok Enei. Potem do systemu wchodzić będą opolskie jednostki PGE odpowiednio pod koniec 2018 r. i na początku 2019 r. Jaworzno Taurona też ruszy w 2019 r.

Wtedy w systemie może zacząć brakować mocy. – PSE stoją na stanowisku, że w przypadku zaistnienia scenariusza pesymistycznego po 2017 roku wystąpi zagrożenie bezpieczeństwa pracy krajowego systemu polegające na braku od połowy 2018 roku wymaganych rezerw mocy – poinformowała nas Agnieszka Głośniewska, rzeczniczka Urzędu Regulacji Energetyki. – Od 2022 r. wystąpi zaś brak pokrycia zapotrzebowania na moc przez elektrownie krajowe – dodaje Głośniewska.

Jak zaznacza, otrzymane informacje niezwłocznie przekazano ministrowi gospodarki, odpowiedzialnemu za bezpieczeństwo systemu. Przypomina jednocześnie, że już od 2012 r. prezes URE zwracał uwagę na możliwy w najbliższych latach niedobór dostępnych rezerw mocy w systemie.

– Priorytetem powinno być podjęcie działań dla utrzymania istniejących oraz rozwój krajowych źródeł wytwórczych – zaznacza Majchrzak.

PSE rekomenduje opracowanie narodowego programu rozwoju do 2030 r. nowych mocy wytwórczych zarówno systemowych, jak i rozproszonych, w tym z odnawiających źródeł energii (OZE). W przypadku tych ostatnich należy postawić na różnorodność, co oznacza miejsce dla farm wiatrowych i słonecznych, ale także dla biogazowni i biomasy, których praca nie jest uzależniona od pogody.

– Pierwszy krok to umożliwienie szybkiego rozwoju źródeł fotowoltaicznych, co najmniej na poziomie 800 MW, czyli limitów ustalonych w ustawie o OZE. Kolejny – to zapewnienie wsparcia dla dalszych instalacji prosumenckich o mocach do 10 kW, by do 2020 r. sumaryczna moc zainstalowana w źródłach fotowoltaicznych, jeśli będą konkurencyjne do innych OZE, mogła rosnąć ponad tę wielkość – wylicza Majchrzak.

Zdaniem Janusza Steinhoffa, byłego ministra gospodarki, rząd musi dziś zrobić wszystko, by przez funkcje regulacyjne wspierać inwestycje w nowe moce. Inaczej zabraknie prądu. Wytyka jednocześnie, że przez ostatnie ćwierć wieku do użytku oddano tylko kilkaset nowych MW. Jako przestrogę podaje przykład Opola, w sprawie budowy którego decyzja zapadła dopiero po wymianie zarządu. – Rząd nie stworzył mechanizmu wsparcia, tylko postanowił sięgnąć do restrykcyjnej polityki kadrowej, by wymusić inwestycje – wytyka Steinhoff.

Podyskutuj z nami na Facebooku www.fa­ce­bo­ok.com/eko­no­mia Czy chcesz sam produkować energię, czy płacić wytwórcom za bezpieczeństwo dostaw?

Opinia

Marek Woszczyk, prezes Polskiej Grupy Energetycznej

Sytuacja z sierpnia pokazuje, że obecny model rynku nie daje pewności dostaw, co z punktu widzenia aspiracji rozwoju Polski jest niedopuszczalne. Do podobnego wniosku doszły USA, Wielka Brytania czy Francja. Federalne regulacje w USA wprowadzające mechanizmy zapewnienia bezpieczeństwa dostaw przyjęto po okresie kryzysów energetycznych. Dwutowarowy model rynku energii jest bardziej opłacalny niż jednotowarowy z dużymi wahaniami cen i niestabilnymi dostawami. Pytanie o koszty dla odbiorców jest stawiane na etapie tworzenia rozwiązań szczegółowych. W pierwszej kolejności patrzy się na to, jak duże jest zagrożenie niedoborem energii oraz jakie koszty z tego tytułu może ponieść gospodarka i społeczeństwo.

Możliwe kolejne derogacje

Dyrektywę o emisjach przemysłowych (IED), wymuszającą stosowanie najlepszych dostępnych technik (BAT) i określającą standardy emisji m.in. dwutlenku siarki, tlenków azotu i pyłów, uchwalono w 2011 r. Państwa miały ją wdrożyć do 2016 r. Ale polskie siłownie – w większości spalające węgiel – dostały dodatkowy czas (17,5 tys. godzin) na dostosowanie – tzw. derogacje. Teraz mówi się o zaostrzeniu norm BAT po 2020 r. – Nie można wykluczyć kolejnych derogacji, ale na pewno w mniejszym niż do tej pory zakresie. Wytwórcy powinni też odpowiedzieć na pytanie, czy opłaca się ponosić koszty przedłużania życia starych bloków, czy raczej budować nowe, niskoemisyjne – mówi Joanna Maćkowiak- -Pandera, szefowa Forum Analiz Energetycznych.

Zaostrzające się unijne wymogi środowiskowe (wynikające z tzw. konkluzji BAT) mogą przyspieszyć proces wyłączania starych bloków z eksploatacji. Ulepszanie ich tak, by spełniały normy, często jest bowiem nieopłacalne.

To najbardziej pesymistyczny scenariusz. Jeśli się ziści, to bezpieczeństwo systemu i dostaw prądu będzie zagrożone.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie