Rząd chce 10 miliardów złotych od spółek energetycznych

Minister energii planuje przesunięcia w kapitałach firm energetycznych, od których muszą one zapłacić wysoki podatek. Kurs spółek załamał się.

Aktualizacja: 23.09.2016 08:56 Publikacja: 22.09.2016 20:28

W czwartek akcje Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, Polskiej Grupy Energetycznej, Tauronu, Energi i Enei taniały nawet po ok. 9 proc. Panikę wśród inwestorów wywołał minister energii Krzysztof Tchórzewski, który zapowiedział w Sejmie, że w ciągu najbliższych lat podniesie wartość nominalną spółek energetycznych kontrolowanych przez państwo o 50 mld zł. Od tak dużego przesunięcia kapitału z zapasowego na zakładowy spółki musiałyby zapłacić łącznie ponad 10 mld zł podatku. Dlatego w reakcji na słowa ministra w ciągu sesji kapitalizacja spółek zmalała aż o 2,5 mld zł.

PGNiG może zapłacić najwięcej

Próbne przesunięcie kapitału zostało wykonane na początku września na walnym zgromadzeniu PGE, kiedy przegłosowano podniesienie kapitału zakładowego o 467,4 mln zł. Fiskus wyliczył, że z tego tytułu spółka musi odprowadzić 109,65 mln zł podatku.

Teraz ucierpieć mogą kolejne spółki kontrolowane przez państwo, które mają wysoki kapitał zapasowy. – Z moich obliczeń wynika, że wartościowo najwięcej, bo aż 2,7 mld zł podatku, zapłaciłoby PGNiG – mówi Paweł Puchalski, analityk DM BZ WBK. – Około 1,6 mld zł może zapłacić Enea. Należy jednak pamiętać, że w jej przypadku Skarb Państwa ma tylko 51,5 proc. akcji, a żeby przegłosować podwyższenie kapitału zakładowego, potrzebne jest co najmniej 75 proc. głosów na walnym zgromadzeniu. Wydaje się zatem, że w jej wypadku zagrożenie jest nieco mniejsze. Około 1 mld zł może zapłacić PGE. Najmniej, około 100 mln zł, fiskusowi może oddać Energa – wylicza Puchalski.

Zaznacza, że wartość przyszłych inwestycji spółek energetycznych sprawia, że może być im trudno znaleźć pieniądze zarówno na podatki od podwyższenia kapitału, jak i na wypłatę dywidendy. Regularny podział zysków z akcjonariuszami stoi zatem pod dużym znakiem zapytania. Należy pamiętać, że wielu inwestorów indywidualnych i instytucjonalnych akcje spółek energetycznych kupowało właśnie ze względu na regularną i wysoką dywidendę.

KGHM bezpieczny

Wśród inwestorów pojawiły się obawy, że rząd sięgnie do kieszeni również innych firm, w których ma znaczące udziały. – Naszym zdaniem Tauron, KGHM i Grupa Azoty nie są zagrożone zapłatą dużych danin. Skarb Państwa w tych spółka posiada 33–40 proc. głosów i najprawdopodobniej nie będzie mógł przegłosować zmian – dodaje Puchalski.

Zdaniem Jarosława Niedzielewskiego, dyrektora inwestycyjnego w Investors TFI, przykre jest to, że pieniądze pozyskane od spółek energetycznych nie pójdą ani na inwestycje w tych spółkach, ani na wspieranie innych sektorów gospodarki. – Przeznaczanie pieniędzy tych firm na takie projekty jak budowa polskiego samochodu elektrycznego czy elektrownia atomowa może się podobać lub nie, jednak przynajmniej daje szanse, że może się przełożyć pozytywnie na naszą gospodarkę, a może nawet na same spółki. Niestety, z tego co rozumiem, pieniądze te mają jedynie finansować deficyt budżetu państwa. Spółki nic nie dostaną w zamian – podkreśla Niedzielewski.

Ryzyko polityczne nadal będzie ciążyło

Nie jest tajemnicą, że od kilku kwartałów duża część inwestorów zagranicznych omija naszą giełdę właśnie ze względu na ryzyko polityczne. Dość wspomnieć, że indeks grupujący największe warszawskie spółki od początku 2015 r. spadł o 23 proc. Tauron, Energa, Enea i PGE łącznie mają teraz około 9 proc. udziałów w WIG20. Dlatego, zdaniem analityków, zapowiedzi ministra Tchórzewskiego na pewno nie wyjdą polskiej giełdzie na dobre.

– Jeśli nawet dojdzie do całkowitej katastrofy i ich kursy spadną o kolejną połowę, wpływ na indeksy będzie ograniczony. Wpływ na wskaźnik blue chips może być większy, jeśli do sektora energetycznego dodamy PGNiG, które ma już większy udział w WIG20 niż PGE – zaznacza Adam Łukojć, zarządzający w Skarbiec TFI. – Energetyka już nie powinna zbytnio obciążyć indeksów, ale trudno liczyć, by była lokomotywą wzrostów – dodaje.

W podobnym tonie wypowiada się Niedzielewski: – W takich warunkach trudno się spodziewać, że inwestorzy zmienią nastawienie do tej branży. By tak się stało, obok kija musiałaby pojawić się też dorodna marchewka – dodaje Niedzielewski.

Więcej w „Parkiecie"

W czwartek akcje Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, Polskiej Grupy Energetycznej, Tauronu, Energi i Enei taniały nawet po ok. 9 proc. Panikę wśród inwestorów wywołał minister energii Krzysztof Tchórzewski, który zapowiedział w Sejmie, że w ciągu najbliższych lat podniesie wartość nominalną spółek energetycznych kontrolowanych przez państwo o 50 mld zł. Od tak dużego przesunięcia kapitału z zapasowego na zakładowy spółki musiałyby zapłacić łącznie ponad 10 mld zł podatku. Dlatego w reakcji na słowa ministra w ciągu sesji kapitalizacja spółek zmalała aż o 2,5 mld zł.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie