Moskiewski Sąd Arbitrażowy wyznaczył na 18 września pierwsze posiedzenie w sprawie z pozwu Siemensa przeciwko kilku rosyjskim firmom. Jednocześnie sąd nie zgodził się na zajęcie, do czasu prawomocnego wyroku, czterech turbin dostarczonych przez pozwanych na Krym.

Wnioskował o to Siemens, który 11 lipca pozwał swoich rosyjskich partnerów. Niemcy domagają się stwierdzenia nieważności kontraktu zawartego z Technopromeksport na turbiny gazowe dla elektrowni w Tamani w Kraju Krasnojarskim, które trafiły na Krym. Siemens chce także odszkodowania za urządzenia, które Rosjanie wykorzystali z naruszeniem prawa. Jego wielkości nie podano do publicznej wiadomości.

Strona rosyjska twierdzi, że turbiny do budowanych na anektowanym półwyspie dwóch elektrociepłowni zostały zakupione na rynku wtórnym i przeszły modernizację w jednej z rosyjskich fabryk. Sprawa wyszła na jaw 5 lipca po doniesieniach medialnych. Niemcy przeprowadzili wtedy własne dochodzenie. „Siemens otrzymał wiarygodne informacje, że cztery turbiny gazowe, które latem 2016 r. dostarczyliśmy na potrzeby elektrowni Tamań, zostały zmodyfikowane i bezprawnie przetransportowane na Krym. To bezczelne naruszenie kontraktu z Siemensem oraz prawa Unii Europejskiej. Siemens zgłosił chęć wykupu tych urządzeń oraz anulowania całego kontraktu" – głosił komunikat koncernu z 21 lipca.

Na początku sierpnia wiceminister energetyki Rosji, dyrektor departamentu i szef firmy, która dostarczyła turbiny Siemensa na Krym, oraz trzy zamieszane w aferę firmy rosyjskie, zostali objęci unijnymi sankcjami.