Ustawa wymienia gazociąg Nord Stream 2 (idącą z Rosji do Niemiec po dnie Bałtyku drugą nitkę gazociągu Nord Stream) jako projekt szkodliwy dla bezpieczeństwa energetycznego UE, rozwoju rynku gazu w Europie Środkowej i Wschodniej i reform gazowych na Ukrainie. Pozwala nałożyć sankcje na zachodnie firmy zaangażowane w ten projekt, a także na każdą spółkę, która zainwestuje więcej niż 1 mln dol. w budowę rurociągów eksportowych z Rosji lub będzie świadczyła na rzecz tej inwestycji usługi warte ponad 5 mln dol. rocznie. Przyjęta ustawa obejmuje również nowe sankcje przeciwko Iranowi i Korei Płn., a także zabrania prezydentowi znosić bez zgody Kongresu dotychczasowe sankcje nałożone na Rosję. Do zamknięcia tego wydania „Rz" nie było jasne, czy prezydent Trump ją podpisze, gdyż narusza ona jego prerogatywy do kształtowania polityki zagranicznej.

– O ile prezydent popiera ostre sankcje wobec Korei Północnej, Iranu i Rosji, o tyle Biały Dom przygląda się temu aktowi legislacyjnemu – mówiła Sarah Huckabee Sanders, rzeczniczka Białego Domu. Gdyby doszło do prezydenckiego weta, zostałoby ono z łatwością odrzucone przez Kongres – za ustawą o sankcjach opowiedziały się bowiem obie partie: republikanie i demokraci.

Ustawy obawiają się zarówno Kreml, jak i Bruksela. Komisja Europejska przygotowała listę projektów, które mogą być zagrożone w wyniku amerykańskich sankcji. Oprócz Nord Stream 2 (w który zaangażowane są: rosyjski Gazprom, niemieckie Wintershall i Uniper, francuski Engie, austriacki OMV i brytyjsko-holenderski Royal Dutch Shell) są tam m.in. gazociąg Blue Stream (tłoczący gaz z Rosji do Turcji, udziały ma w nim włoski koncern ENI) i projekt budowy terminalu LNG w Zatoce Fińskiej (Gazprom i Shell). Dziennik „Financial Times" donosi, że KE przygotowuje odpowiedź przeciwko USA, gdyby sankcje uderzyły w europejskie spółki. „Dostawy energii do Europy to sprawa Europy, a nie USA" – mówiło czerwcowe oświadczenie rządów Niemiec i Austrii.

– Szykuje się długa wojna prawna. UE będzie starała się wykazać, że amerykańskie sankcje nie mają prawa obejmować firm z Unii. UE jest zdeterminowana, by gazociąg Nord Stream 2 powstał – mówi „Rzeczpospolitej" Andrzej Szczęśniak, ekspert rynku energetycznego. Same sankcje na poszczególne firmy nie będą jednak nakładane automatycznie. Będą zależne od decyzji prezydenta. – Sytuacja przypomina tę z 1982 r., gdy administracja Ronalda Reagana nałożyła sankcje na firmy zaangażowane w budowę gazociągu prowadzącego z ZSRR do RFN. Wycofała się po kilku miesiącach, po protestach europejskich rządów, w tym po silnym sprzeciwie brytyjskiej premier Margaret Thatcher – przekonuje Szczęśniak.