#RZECZoBIZNESIE: Marcin Mizgalski: Właśnie zabiliśmy wiatraki

- Sięgnięcie dzisiaj po OZE to jest minimum 1000 zł oszczędności dla domu rodzinnego - mówi Marcin Mizgalski, prosument, który wytwarza prąd na swoje potrzeby z ogniw fotowoltaicznych.

Publikacja: 20.06.2016 13:28

Marcin Mizgalski

Marcin Mizgalski

Foto: ekonomia.rp.pl

 

Mianem prosumenta określa się osoby, które zarówno konsumują, jak i produkują własne dobra lub usługi. Coraz więcej gospodarstw domowych, szczególnie w krajach zachodnich, decyduje się dziś samodzielnie wytwarzać energię elektryczną na własne potrzeby. W Polsce jednak prosumenci wykorzystujący odnawialne źródła energii (OZE) wciąż napotykają na liczne problemy. Z czego one wynikają?

- Dzisiaj ministerstwo energii jest w rękach ludzi, którzy o systemie energetycznym wiedzą niewiele albo nic. Nie potrafią też planować, jak to będzie wyglądało w dłuższej perspektywie – uważa Marcin Mizgalski.

- Patrząc na to, co się dzieje z mixem energetycznym różnych krajów w Unii Europejskiej, to na 28 krajów, dzisiaj Polska jest najbardziej zacofana – podkreśla.

Wciąż brakuje nam solidnej i realnej do zrealizowania strategii rozwojowej.

- Rozglądamy się za rozwiązaniami najbardziej agresywnymi: czyli już zaczęliśmy dyskusję o unii jądrowej, a jeszcze nie uporaliśmy się, czy prosumentom należy pomagać, czy nie – mówi Mizgalski.

Mizgalski odnosi się również do nowych regulacji rządowych dot. farm wiatrowych, zgodnie z którymi będą one musiały być umiejscowione w większej odległości od siebie niż dotychczas. Ograniczenia te sprawią, że staniemy się jeszcze bardziej zacofani pod względem produkcji energii odnawialnej na tle innych krajów UE.

- Dzisiejsze unormowania prawne dotyczące wiatraków, które pojawią się za chwilę, de facto zabiją cały ten biznes – podkreśla Mizgalski.

- Wystarczy pojechać do Berlina, Bratysławy, Pragi, a za chwilę też na Ukrainę, żeby zobaczyć, że tuż za polską granicą energia odnawialna rozwija się tak, jak na całym cywilizowanym świecie – dodaje.

W tej perspektywie, zobowiązanie Polski wobec UE, zgodnie z którym do 2020 r. aż 15 proc. wytwarzanej przez nas energii musi pochodzić ze źródeł odnawialnych, wydaje się mało wykonalne.

- Nie wykonamy tego limitu – mówi stanowczo Mizgalski.

- Jeśli dzisiaj ministerstwo mówi, że mamy 12 proc. udziału w mixie energetycznym z OZE, to aż 10 pkt. proc. z nich to jest współspalanie – wyjaśnia.

Współspalanie biomasy z węglem, choć uznawane przez UE jako jedno ze źródeł energii odnawialnej, wciąż budzi zastrzeżenia, czy klasyfikacja ta jest słuszna.

Zgodnie z raportem ENTSO opublikowanym w bieżącym roku, Polska, jako jedyny kraj w UE, może mieć problemy z bilansowaniem energii. Czy zrobiono coś, by rozwiązać ten problem?

- Nic nie zrobiono – uważa Mizgalski.

- Jesteśmy niestety skansenem. Dzisiaj ludzie, którzy powinni planować i myśleć do przodu, jak będzie wyglądała energetyka, nie są w stanie oderwać się od energetyki węglowej czy wspomóc zielone źródła albo po prostu im nie przeszkadzać – podkreśla.

- Ja apelowałbym bardzo do kręgów rządzących, żeby przede wszystkim prosumentom nie przeszkadzali – podsumowuje.

Mianem prosumenta określa się osoby, które zarówno konsumują, jak i produkują własne dobra lub usługi. Coraz więcej gospodarstw domowych, szczególnie w krajach zachodnich, decyduje się dziś samodzielnie wytwarzać energię elektryczną na własne potrzeby. W Polsce jednak prosumenci wykorzystujący odnawialne źródła energii (OZE) wciąż napotykają na liczne problemy. Z czego one wynikają?

- Dzisiaj ministerstwo energii jest w rękach ludzi, którzy o systemie energetycznym wiedzą niewiele albo nic. Nie potrafią też planować, jak to będzie wyglądało w dłuższej perspektywie – uważa Marcin Mizgalski.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie