Dowiedział się The Wall Street Journal. Władze w Rijadzie brały pod uwagę także giełdy w Singapurze, Hongkongu, Tokio czy Szanghaju, ale ostatecznie uznały to za mało prawdopodobne, twierdzi anonimowe źródło w koncernie, na które powołuje się gazeta. Sam koncern nie komentuje tych doniesień.

W styczniu ubiegłego roku o możliwym IPO państwowego koncernu naftowego poinformował książę Muhammad bin Salman Al Saud (nosi oficjalny tytuł wice następcy tronu Arabii Saudyjskiej). Rząd wybrał amerykański bank JPMorgan oraz byłego menadżera Citigroup Michaela Kleina do przeprowadzenia IPO.

W sierpniu 2016 r minister energetyki Khalid al-Falih podał, że giełdowy debiut koncernu nastąpi w 2018 r. Saudowi liczą na ok. 100 mld dol. za publiczną sprzedaż 5 proc. akcji. Od tego momentu największe giełdy świata rywalizują o prawo do IPO Saudi Aramco.

Każda z giełd ma plusy i minusy a także niesie określone ryzyka. Saudyjska giełda Tadawul mogłaby też przeprowadzić IPO, ale najpierw musi uporać się z realizacją programu poszerzenia rodzimego parkietu.

Choć oficjalnie najwięcej ropy pompuje dziś rosyjski Rosneft (ponad 220 mln t rocznie), to Forbes podkreśla, że „bezwzględnie" światowym liderem wydobycia jest Saudi Aramco. Ponieważ nie jest to firma publiczna, a całkowicie kontrolowana przez państwo, trudne zweryfikować dane o wydobyciu i finansach koncernu saudyjskiego. IPO zmieniłoby to na korzyść.