Poinformował o tym Wigaudas Uszackas ambasador Unii w Rosji podała agencja Nowosti. Dyplomata podkreślił, że rezygnacja z tego projektu nie była inicjatywą unijną. Wcześniej ambasador Rosji w Unii Władimir Cziżow przyznał, że powrót do projektu South Stream jest możliwy „w niedalekiej przyszłości”.

Fakty temu przeczą. 20 stycznia Gazprom poinformował, że rozwiązał umowę na budowę gazociągu South Stream. Powołana w celu budowy morskiej części spółka South Stream Transport (Gazprom miał w niej 50 proc.) zgodziła się zwolnić rosyjski koncern z wykonania wszystkich zobowiązań i rozwiązać umowę poręczenia z Gazprom Eksport. 

Na początku lutego parlament Bułgarii nie zgodził się na wznowienie prac przy gazociągu. Wcześniej powrót do tego zapowiadał premier Bojko Borysow. Rosja w grudniu 2014 r wstrzymała zaawansowany już projekt gazociągu przez Morze Czarne, do Bułgarii, Serbii, na Węgry, Słowenię do Włoch i Austrii. Jako bezpośrednią przyczynę podano „nieokreśloną pozycję Bułgarii odnośnie projektu. Bułgarzy wstrzymali swój odcinek pod naciskiem Brukseli, zarzucającej Gazpromowi nie dostosowanie do unijnego prawa energetycznego, nakazującego dań dostęp do polowy mocy rury podmiotom trzecim.

South Stream miał zastąpił projekt Tureckiego Potoku, który też okazał się fiaskiem.