Po tym, jak w 2017 r. ceny ropy wzrosły w wyniku ograniczania produkcji przez OPEC, prezydent USA skupił uwagę na zagrożeniach geopolitycznych, a jego dążenie do nakładania sankcji na Iran i Koreę Północnej może mieć poważne konsekwencje – wskazuje amerykański bank. Zawirowania polityczne u niektórych członków OPEC, takich jak Irak i Libia, mogą przyczynić się do spadku zapasów ropy naftowej, a to z kolei może wywindować jej cenę do poziomu między 70 a 80 USD – wskazuje raport Citigroup z 9 stycznia. Iran i Irak mogą czasowo zmniejszyć podaż ropy nawet o 3 miliony baryłek na dzień.

Decyzja OPEC i jej sojuszników (w tym Rosji) o ograniczeniu produkcji i zmniejszeniu dostaw ropy podniosła ceny surowca w drugiej połowie 2017 r. Amerykańska ropa WTI w zeszłym roku miała średnią cenę 51 USD za baryłkę, a obecnie kosztuje ponad 63 USD. Obecnie dla inwestorów ważnym tematem są zatem producenci ropy z łupków, którzy działają głównie w Stanach i którym przy takich cenach może opłacać się zwiększanie wydobycia.

Jednak zdaniem Citigroup największym ryzykiem systemowym dla surowców w tym roku może być prezydent Donald Trump, który ma skłonność do burzenia politycznego porządku świata. Ortodoksyjni obrońcy starego porządku w Iranie mogą z kolei dążyć do zerwania umowy z globalnymi mocarstwami o zawieszeniu prac nad bronią atomową, w tym ze Stanami Zjednoczonymi, co może spowodować, że amerykański Kongres rozważy nowe sankcje przeciwko tej islamskiej republice. Jak twierdzi bank, skutkiem takich posunięć byłby wzrost cen ropy o około 5 dolarów.

Citigroup uważa, że społeczne i polityczne zawirowania w Iranie, a także zakłócenia w dostawach z Iraku, Libii, Nigerii i Wenezueli, mogą spowodować, że w tym roku globalna podaż ropy spadnie o przeszło 3 miliony baryłek dziennie. Nadmierne zaostrzanie przepisów dotyczących ochrony środowiska w Chinach, niedostateczna produkcja ropy z łupków w USA, a także poważna eskalacja tarć w handlu między administracją Trumpa a Chinami to inne zagrożenia dla czarnego złota.