Obecny rząd zapowiedział likwidację gimnazjów i powrót do poprzedniego modelu edukacji, który miałby polegać na zasadzie: trzy razy cztery klasy. Czyli ośmioletnia podstawówka podzielona na dwa etapy i dalsza nauka w czteroletniej szkole średniej.
Jednak środowisko nauczycielskie – jak wynika z badania, którego wyniki poznała „Rzeczpospolita" – jest zdecydowanie przeciwne pomysłom likwidacji gimnazjów. Uważa, że ten szczebel szkół należy zostawić, ale gruntownie go zreformować.
Badanie, które przeprowadził Zakład Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji Akademii Humanistycznej w Pułtusku, objęło 692 nauczycieli, pedagogów, psychologów i 179 dyrektorów gimnazjów z sześciu województw.
Problemy wychowawcze związane ze skupieniem rzeszy nastolatków w wieku dorastania są jednym z głównych argumentów za rezygnacją z gimnazjów. Szkoły te są postrzegane jako siedlisko przemocy, choć częściej dotyczy ona podstawówek.
Rzeczywiście prawie połowa badanych przyznaje, że w ostatnich dziesięciu latach w gimnazjach nastąpił wzrost problemów edukacyjno-wychowawczych nastolatków. Ponad dwie trzecie wskazało na malejącą kulturę zachowań uczniów, niższą aktywność rodziców i nieefektywną współpracę z nimi. Więcej niż co drugi nauczyciel jako problem wskazał m.in. zbyt liczne klasy i złą organizację szkół. Co trzeci – nieadekwatne programy edukacyjne. O agresji uczniów mówił tylko co dziewiąty. „Kluczowe znaczenie mają problemy zewnętrzne, nieleżące bezpośrednio w kompetencji placówki oświatowej" – to jeden z wniosków.