Nauczyciele dostaną podwyżki, ale zarobią mniej

Gminy nie zdążyły naliczyć wyższych pensji nauczycielom. Przyrzeczone pieniądze dostaną dopiero pod koniec miesiąca.

Aktualizacja: 05.04.2018 22:49 Publikacja: 04.04.2018 18:54

Nauczyciele dostaną podwyżki, ale zarobią mniej

Foto: AdobeStock

Na szumnie zapowiadane na kwiecień podwyżki, większość nauczycieli będzie musiała jeszcze poczekać. Na nauczycielskich forach internetowych roi się od wpisów rozczarowanych pedagogów. Większość z nich otrzymała taką samą pensję jak przed miesiącem.

Są przekonani, że te podwyżki to tylko primaaprilisowy żart. „Nic nie widzę na koncie", „Nie mogę się doliczyć" – piszą nauczyciele. – Minister edukacji Anna Zalewska podpisała rozporządzenie o minimalnym wynagrodzeniu nauczycieli tuż przed świętami, 26 marca. Wiemy od gmin, że większość z nich nie zdążyła z naliczeniem płac na nowych zasadach, stąd kwota, która wpłynęła na konto pracowników, nie zmieniła się – mówi przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. I dodaje, że ma nadzieję, że ta sytuacja wyniknęła nie ze złej woli szefowej MEN, ale z jej opieszałości.

– Rozporządzenie czekało na podpis minister pół roku – tłumaczy Broniarz.

Zgodnie z nowymi przepisami, gminy muszą wypłacić nauczycielom wyrównanie do końca kwietnia. Po podwyżkach najniższa pensja brutto nauczyciela stażysty wynosi 2417 zł, kontraktowanego 2487 zł, mianowanego – 2824, a dyplomowanego 3317 zł.

W praktyce oznacza to, że nauczycielskie podwyżki wyniosły od 123 do 168 zł.

Problem w tym, że dla niektórych nauczycieli tegoroczny wzrost pensji mógł być niemiłym rozczarowaniem, bo podwyżki te wiążą się z odebraniem nauczycielom dodatków mieszkaniowych. Do niedawna otrzymywało je blisko 200 tys. nauczycieli, czyli niemal co trzeci. Kosztowały one budżet państwa 126 mln zł. Wysokość tego dodatku ustalała gmina. – Zazwyczaj było to około 150 zł miesięcznie. To oznacza, że odbierając dodatek mieszkaniowy i dając tę podwyżkę, nauczyciel i tak jest stratny. Stażysta dostanie mniej na rękę. Dyplomowany zaledwie o niecałe 15 złotych więcej – mówi Broniarz.

– Dostałam o 25 zł mniej niż przed podwyżką – mówi jedna z nielicznych nauczycielek, której gmina naliczyła już wynagrodzenie według nowych zasad.

Kwoty podwyżek zaogniają jeszcze sytuację w oświacie. W najbliższy poniedziałek odbędzie się prezydium ZNP, podczas którego zapadną decyzje dotyczące dalszych działań związku. Niewykluczone, że zapadnie decyzja o strajku nauczycieli.

W ubiegłym tygodniu ZNP skierowało do premiera Mateusza Morawieckiego pismo, w którym domaga się odwołania minister Anny Zalewskiej.

Przedstawiciele nauczycieli wyszczególnili w nim, ich zdaniem, dziesięć grzechów „głównych" szefowej resortu edukacji. Związkowcy zarzucają jej „dewastację systemu edukacji, ideologizację procesu kształcenia i ograniczenie autonomii nauczycieli". Związek pisze także o „spowodowaniu chaosu organizacyjnego i kadrowego w szkołach", „pozorowaniu dialogu oraz posługiwaniu się nieprawdą i manipulacją" oraz „pauperyzację środowiska pracowników oświaty".

Oświatowa Solidarność, choć nie chce stanąć ramię w ramię z ZNP, też z sytuacji w szkołach nie jest zadowolona. Kilka tygodni temu związkowcy postawili minister Zalewskiej ultimatum, w którym zaznaczyli, że jeśli szefowa resortu do końca kwietnia nie zacznie z nimi rozmawiać o zasadach wynagradzania nauczycieli, może dojść do protestu.

– Przypominaliśmy się przed świętami, zapewniono nas, że to spotkanie odbędzie się w kwietniu – mówi Ryszard Proksa, szef „S" pracowników oświaty. – W maju mamy walny zjazd. Być może podejmiemy decyzję o radykalizacji działań – podsumowuje Proksa.

Na szumnie zapowiadane na kwiecień podwyżki, większość nauczycieli będzie musiała jeszcze poczekać. Na nauczycielskich forach internetowych roi się od wpisów rozczarowanych pedagogów. Większość z nich otrzymała taką samą pensję jak przed miesiącem.

Są przekonani, że te podwyżki to tylko primaaprilisowy żart. „Nic nie widzę na koncie", „Nie mogę się doliczyć" – piszą nauczyciele. – Minister edukacji Anna Zalewska podpisała rozporządzenie o minimalnym wynagrodzeniu nauczycieli tuż przed świętami, 26 marca. Wiemy od gmin, że większość z nich nie zdążyła z naliczeniem płac na nowych zasadach, stąd kwota, która wpłynęła na konto pracowników, nie zmieniła się – mówi przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. I dodaje, że ma nadzieję, że ta sytuacja wyniknęła nie ze złej woli szefowej MEN, ale z jej opieszałości.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Edukacja
Olimpiada z chemii przepustką do dobrego liceum? MEN nie mówi „nie”
Edukacja
Badania: Strach przed matematyką paraliżuje uczniów
Edukacja
Czasy AI nie wykluczają książki i czytania
Edukacja
Joanna Ćwiek: Bez zwycięstwa grunwaldzkiego, „Inki” i rzezi wołyńskiej
Edukacja
Barbara Nowacka: Koniec prac domowych? Od kwietnia wejdzie rozporządzenie