Ks. Antoni Dębiński: KUL mógł się nie odrodzić po wojnie

Nasza przeszłość potrzebuje pogłębionej refleksji – mówi rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego ks. Antoni Dębiński.

Aktualizacja: 30.01.2017 15:05 Publikacja: 29.01.2017 17:30

Ks. Antoni Dębiński: KUL mógł się nie odrodzić po wojnie

Foto: materiały prasowe

Rzeczpospolita: Katolicki Uniwersytet Lubelski zaczyna obchody stulecia istnienia. Historia uczelni jest zatem nierozerwalnie związana z wolnością.

Ks. Antoni Dębiński: Tak. Powtarzamy to w wielu miejscach - mówię w liczbie mnogiej, bo myślę tu również o wszystkich pracownikach i osobach związanych z uniwersytetem - że KUL jest równolatkiem Rzeczypospolitej. Trudno oddzielić te dwa wydarzenia z 1918 roku: odzyskanie niepodległości i utworzenie KUL.

Ale sama idea powołania do życia uczelni nie powstała w Lublinie.

Zrodziła się w Petersburgu. Była tam wyraźnie zaznaczająca się w życiu kulturalnym, społecznym i naukowym grupa Polaków. Wśród nich był także ksiądz Idzi Radziszewski – nasz założyciel. I tam w Petersburgu, kiedy I wojna światowa powoli dobiegała końca zrodziła się idea, by utworzyć uniwersytet katolicki, i by podjął on działania na rzecz budowania nowej rzeczywistości w Polsce, która odzyskiwała niepodległość.

Można powiedzieć, że w głowie ks. Radziszewskiego pojawiło się myślenie państwowotwórcze, że kraj odradzający się po ponad stu latach niewoli będzie potrzebował nowych wykształconych elit.

Kiedy czytamy wystąpienia Idziego Radziszewskiego i osób z nim związanych, takie  myślenie przebija się bardzo wyraźnie. Byli przeświadczeni, że państwo polskie w nowej rzeczywistości będzie potrzebowało, z jednej strony, ludzi dobrze wykształconych, a z drugiej takich, którzy w swoich działaniach będą kierowali się określonym systemem wartości. Myślał zatem Radziszewski o potrzebach odradzającego się państwa. Ale myślał także o Kościele – co wyraźnie podkreślał – chciał, by KUL stał się ważnym ośrodkiem myśli chrześcijańskiej.
Działalność uniwersytetu przerwała jednak II wojna światowa.

Niestety część profesorów aresztowano, niektórych z nich rozstrzelano, m.in. na Zamku Lubelskim. Budynki uniwersyteckie zostały zajęte przez Niemców i o formalnej edukacji nie można było mówić. Wielu profesorów nauczało jednak w warunkach konspiracyjnych, np. w Warszawie czy Kielcach.

Ciekawa jest historia powojennej reaktywacji KUL, bo przecież uruchomiono go już w sierpniu 1944 roku.

Decyzję podjął – wbrew sugestiom przedstawiciela rządu londyńskiego – ksiądz Antoni Słomkowski. Wydaje się, że gdyby wówczas nie zdecydował się na ten krok i zwlekał, to KUL ze względu na późniejsze uwarunkowania polityczne, zapewne by się nie odrodził. Przecież w 1944 roku w Lublinie roiło się od Sowietów.

U Słomkowskiego zadziałała ta sama intuicja co wcześniej u Radziszewskiego?

Nie mam wątpliwości, że tak było. Polska wychodziła przecież z tragicznej wojny. Straciła sporą cześć inteligencji. Wszyscy czuli, że kraj ktoś musi odbudowywać. Znów potrzebni byli wykształceni ludzie. Nie bez przyczyny mówimy o ks. Slomkowskim, że to drugi założyciel KUL.

Ostatecznie został przez komunistów usunięty z uczelni.

W 1949 roku sprzeciwił się założeniu na KUL komórki partyjnej i Związku Młodzieży Polskiej. Aresztowano go i podobnie jak księżom z kurii krakowskiej zarzucono przestępstwa gospodarcze. Spekulację dewizami. Usunięto go z funkcji rektora, skazano na trzy lata więzienia. Nigdy już na stałe do Lublina nie wrócił. Teraz w ramach obchodów stulecia KUL chcemy przeprowadzić proces jego rehabilitacji prawnej.

Mimo wszystko KUL w czasach komunistycznych pozostał oazą wolności.

Mówiono, że jest jedynym wolnym uniwersytetem między Berlinem a Seulem. KUL odgrywał ważną rolę z punktu widzenia ochrony autentycznych wartości, nie tylko chrześcijańskich. Był poddawany różnym naciskom, ograniczeniom, ale starał się wypełniać swoją misję. Był autonomiczny.

Czasem pojawia się zarzut, że utrzymanie owej autonomii nie było możliwe bez współpracy z komunistyczną władzą.

Konieczność prowadzenia rozmów władz uczelni z władzami państwowymi była nieunikniona. Choćby w odniesieniu do spraw administracyjnych czy awansów profesorów. W każdym systemie jest to nieodzowne. Ale w obszarze duchowym KUL był niezależny. Przywołam postać kandydata na ołtarze Wincentego Granata. Był rektorem do 1970 roku, kiedy to złożył urząd ze względów zdrowotnych. Jego kadencja objęła rok 1968. Skala wydarzeń marcowych w Lublinie była mniejsza niż w Warszawie, ale tu też były protesty studentów, zatrzymania. Rektor Granat zachowywał się wówczas nad wyraz godnie. Brał w obronę studentów, organizował zbiórki pieniężne na kaucje, by mogli wyjść na wolność. Sam wykładał pieniądze na to, by ich uwolnić. Przyjmował na uczelnię studentów i pracowników naukowych wyrzuconych z innych szkół z tzw. wilczymi biletami. Następnie kierownictwo KUL przejął o. Mieczysław Krąpiec, który kontynuował tę praktykę.

Ale akurat on współpracował z komunistyczną bezpieką – do czego się zresztą tuż przed śmiercią przyznał. Na KUL było też kilku innych profesorów, którzy współpracowali z UB i SB. Zmierzycie się z tymi trudnymi tematami?

Swej przeszłości nie pozostawiamy bez pogłębionej refleksji. Chcemy rozmawiać i dyskutować o całej historii KUL. Chcemy przygotować trzyczęściowe opracowanie dziejów uniwersytetu. Najbardziej pracochłonny będzie okres 1944-1989. Powołaliśmy już zespół naukowców, w skład którego wchodzą nie tylko pracownicy KUL, ale też innych uczelni oraz IPN. Chcemy zbadać wszelkie możliwe materiały archiwalne. Nie tylko te z IPN, które jak wiadomo były wytworzone przez pracowników służby bezpieczeństwa. Chcemy sięgnąć do innych zasobów archiwalnych, także kościelnych, które mogą rzucić nowe światło na działania niektórych rektorów. Zawsze musimy pytać o to, czy władze kościelne wiedziały o tych działaniach. Myślę tu np. o działaniach rektora Krąpca. Możemy go opisywać przez pryzmat akt z IPN, ale możemy też naświetlić z punktu widzenia jego rozmów z kardynałem Wyszyńskim. Już zwróciłem się o pozwolenia na dostęp do archiwum prymasa, który wówczas systematycznie odwiedzał KUL i demonstracyjnie okazywał życzliwość jego rektorowi. Także w pamięci społeczności KUL, najbliższych ówczesnych współpracowników rektora Krąpca pozostał on nade wszystko rektorem, który nie tylko umiejętnie bronił Uniwersytetu, ale także wyprowadzał uczelnię z ograniczeń narzuconych wcześniej przez autorytarne państwo.

KUL wciąż jest miejscem wolnej debaty?

Bezwzględnie tak. Chociaż rzeczywistość nam się zmieniła, to KUL jak i cały Kościół ma w niej swoje bardzo istotne miejsce. Żyjemy w świecie pluralistycznym. Jeszcze kilka lat temu teologię można było studiować w zaledwie kilku ośrodkach -  Krakowie, Poznaniu, Warszawie czy Lublinie. Teraz uczelni, które mają wydziały teologiczne jest wiele. Kiedyś, , gdy podziały były bardziej radykalne, łatwiej było określać swoją pozycję: czarne-białe, my-oni. W tej chwili debata uniwersytecka staje się swoistą agorą, gdzie każdy może zabierać głos, dyskutować. Nic dziwnego, że nasi profesorowie i studenci uczestniczą w tym dyskursie, zajmują różne stanowiska w debacie społecznej czy politycznej.

Mówi ksiądz o wolności i pluralizmie poglądów, a jednak ks. prof. Alfred Wierzbicki został upomniany, gdy stwierdził, że Kościół popierając w kampanii PiS „wyszedł na głupka". Gdzie tu wolność?

A Pan Redaktor posługuje się takimi sformułowaniami w dyskursie publicznym? Słowa księdza profesora Wierzbickiego w szerokich kręgach społecznych wzbudziły niepokój, naruszyły wrażliwość wielu osób związanych z Kościołem. Proszę pamiętać, że mówimy nie tylko o słowach naukowca, ale także księdza. Czy nie jest on zobowiązany do szczególnego rodzaju empatii, o którą zresztą się ustawicznie wobec innych upomina? Czy jego słowa nie ranią. Oświadczenie rektora KUL wydane wspólnie z Metropolitą Lubelskim, a jednocześnie Wielkim Kanclerzem KUL, nie wchodzi w przedmiot dyskursu politycznego, mówi o społecznym odbiorze wypowiedzi ks. prof. Wierzbickiego, które nie budują mostów ale pogłębiają i utrwalają podziały. Ksiądz profesor pełni nadal swe funkcje akademickie, wypowiada się w mediach, nawet intensywnie. Czy więc nie korzysta obficie z wolności akademickich?

Obchody rocznicowe rozpoczęła wystawa na Zamku Królewskim w Warszawie dzieł sztuki ze skarbca KUL. Skąd w nim dzieła Jana Matejki, Józefa Chełmońskiego, Leona Wyczółkowskiego, Józefa Mehoffera, Jacka Malczewskiego?

To owoc ogromnej życzliwości ludzkiej, przyjaciół KUL. Wszystko otrzymaliśmy od donatorów, którzy uwierzyli, że potrafimy dzieła te umiejętnie przechować i o nie zadbać. Jeszcze przed wojną otrzymaliśmy zbiory ks. Jana Władzińskiego, ale zostały one rozproszone i rozkradzione w czasie wojny. Staramy się je odzyskiwać. Potem były donacje państwa Olgi i Tadeusza Litawińskich, którzy przekazali swoją kolekcję dzieł sztuki pod warunkiem, by nie została ona rozproszona. Później doszły też donacje państwa Witkowskich i wielu, wielu innych. To co pokazywaliśmy na Zamku Królewskim w Warszawie jest jedynie fragmentem naszej kolekcji. Ta konkretna wystawa powstała głównie w oparciu o donację państwa Litawińskich. To zbiór obejmujący malarstwo, rzeźbę, zbiory porcelany. Na razie chętnie pokazujemy nasze skarby w Polsce, bo na KUL nie mamy odpowiedniej przestrzeni ekspozycyjnej. Myślimy i marzymy o stworzeniu własnego muzeum. Podjęliśmy już pierwsze kroki w tym celu.

Program obchodów rocznicowych jest dość bogaty.

Bo chcemy świętować! Można wyróżnić dwa typu wydarzeń.  Z jednej strony te organizowane przez nas jak wspomniana wystawa na Zamku Królewskim w Warszawie, konferencje, przygotowywanie wydawnictw poświęconych historii KUL, koncerty. A z drugiej wydarzenia w jakimś sensie zewnętrzne, których jednak KUL będzie gospodarzem. Na przykład w październiku po raz pierwszy odbędzie się w Lublinie, właśnie na naszej Uczelni posiedzenie plenarne Konferencji Episkopatu Polski, która zresztą formalnie jest właścicielem KUL.

Będzie też światowy zjazd absolwentów. Wie ksiądz ilu ich jest?

Całkiem spora armia, około stu dziesięciu tysięcy.  Nie mamy jednak ostatecznej liczby, bo ustalenie listy absolwentów z końca lat 30. i 40. jest trudne – wynika to z braków w dokumentacji. Ale liczba kulowców, czyli absolwentów KUL rośnie i cieszy nas to ogromnie. Już teraz zapraszamy wszystkich do wspólnego świętowania obchodów jubileuszu 100-lecia naszej Alma Mater.

Edukacja
Klucz odpowiedzi do arkusza Próbnej Matury z Chemii z Wydziałem Chemii UJ 2024
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Edukacja
Próbna Matura z Chemii z Wydziałem Chemii Uniwersytetu Jagiellońskiego 2024
Edukacja
Sondaż: Co o rezygnacji z obowiązkowych prac domowych myślą Polacy?
Edukacja
Koniec obowiązkowych prac domowych. Prezes ZNP mówi: Za szybko
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Edukacja
Olimpiada z chemii przepustką do dobrego liceum? MEN nie mówi „nie”