Traktujemy rząd Libanu jak rząd, który wypowiada wojnę Arabii Saudyjskiej, co przejawia się w agresji Hezbollahu – oświadczył Thamer as-Sabhan, saudyjski minister ds. regionu Zatoki Arabskiej.
Taka jest oficjalna reakcja Rijadu na sobotnią dymisję przebywającego w saudyjskiej stolicy premiera Libanu Saada Haririego. Oskarżył Hezbollah wspierany przez szyicki Iran o destabilizację regionu i przygotowywanie zamachu na jego życie. Iran jest śmiertelnym wrogiem Arabii Saudyjskiej i Rijad nie mógł nie zareagować na oskarżenia premiera Libanu.
Tym bardziej że w niedzielę w pobliżu granicy z Jemenem zginął książę Mansur bin Mukrin, członek rodziny królewskiej, którego samolot został trafiony – zdaniem Rijadu – przez rakietę produkcji irańskiej wystrzeloną z terytorium ogarniętego wojną domową Jemenu. W sobotę rakieta wystrzelona podobno przez jemeńskich rebeliantów z plemienia Huti wspieranych przez Iran miała dotrzeć aż do rejonu lotniska w Rijadzie. W stolicy królestwa Saudów wydarzenia te uznano za wypowiedzenie wojny przez Iran.
Koniec z tolerancją
To jednak nie wszystkie rewelacje płynące z Rijadu. Od niedzieli w superluksusowym hotelu Ritz Carlton przebywa przymusowo kilkudziesięciu członków rodziny królewskiej, wysokich urzędników państwowych oraz garstka saudyjskich biznesmenów. Wszyscy pod zarzutem korupcji. W sumie aresztowano 11 saudyjskich książąt, 38 wysokich urzędników rządowych, w tym czterech aktualnych ministrów oraz kilkunastu byłych. Aresztowany został jeden z najbogatszych ludzi na świecie, a z pewnością najbogatszy Saudyjczyk – książę Al-Walid bin Talal.
To rzecz bez precedensu w liczącej zaledwie 85 lat państwowości Arabii Saudyjskiej. Ale państwem tym rządzi faktycznie od pół roku 31-letni następca tronu Mohammed bin Salman.