Polska przed szczytem w Rzymie: Chcemy jednej prędkości

Przed szczytem w Rzymie Polska szuka sposobów, by wzmocnić swoją pozycję i zatrzeć złe wrażenie.

Aktualizacja: 23.03.2017 16:06 Publikacja: 22.03.2017 18:18

Polska przed szczytem w Rzymie: Chcemy jednej prędkości

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Polska premier Beata Szydło ma do wykonania na rzymskim szczycie UE trudne zadanie: z jednej strony chce walczyć z koncepcją podzielonej Europy, z drugiej jednak będzie się starała pokazać jako przewidywalny partner dla reszty państw Wspólnoty. Ma to zatrzeć złe wrażenie po poprzednim szczycie liderów UE i ostrym sprzeciwie Polski wobec wyboru Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej.

Po wtorkowych konsultacjach premier Szydło z prezydentem Dudą wykładnia polskiego stanowiska jest jasna: jakiekolwiek próby, które doprowadziłyby do trwałych podziałów w Unii, są nie do zaakceptowania – mówił w środę wiceszef MSZ Konrad Szymański, który uczestniczył w tym spotkaniu.

Dyplomaci unijni, z którymi rozmawiała „Rzeczpospolita", nie spodziewają się w Rzymie obstrukcji ze strony Polski. – Niezgoda na podpisanie konkluzji na ostatnim szczycie w Brukseli, będąca efektem sprzeciwu wobec wyboru Tuska, była bardzo źle przyjęta przez innych przywódców – mówi nam wysoki rangą dyplomata jednego ze starych państw UE. – Ale po tym incydencie już następnego dnia szczytu premier Szydło zachowywała się bardzo konstruktywnie i aktywnie uczestniczyła w dyskusji o przygotowaniach do spotkania w Rzymie – dodaje. Jak podkreśla, wszyscy chcieliby i gotowi są przyjąć wersję, że był to jednorazowy sprzeciw, bez konsekwencji dla dalszej dyskusji w UE. – Ale tego na razie nie wiemy. Nie wiemy, jak Polska będzie się zachowywać, gdy przyjdzie do dyskusji nad konkretami – wyjaśnia. Bo takie działanie mogłoby popsuć uroczystą, jubileuszową atmosferę.

Ale jak nieoficjalnie przyznają politycy PiS, polski rząd szuka sposobów na wzmocnienie swojej pozycji podczas rzymskiego szczytu. Temu m.in. służyć miało zapowiedziane na środowe popołudnie spotkanie prezesa Jarosława Kaczyńskiego z brytyjską premier Theresą May. Nie doszło do niego w związku z atakiem pod siedzibą parlamentu, w pałacu Westminsterskim. Mimo że Wielka Brytania nie będzie uczestniczyć w jubileuszowym spotkaniu, rozmowa na Downing Street 10 lidera PiS miała podkreślić podmiotowość Polski i niezależność rządu PiS.

25 marca w Rzymie zbiorą się przywódcy 27 państw UE (bez Wielkiej Brytanii), żeby uczcić 60. rocznicę traktatów rzymskich tworzących Wspólnoty Europejskie. Przy tej okazji mają wydać wspólną deklarację. Ma ona podwójne znaczenie: docenienie 60 lat integracji i wskazanie, w jakim kierunku zmierza Europa. To drugie zadanie jest znacznie trudniejsze wobec różnicy zdań w UE dotyczące tego, co powinno być jej priorytetem. Dlatego, jak nieoficjalnie mówi się w Brukseli, w trakcie prac nad deklaracją rzymską ambicje poszczególnych przywódców i państw są obniżane, a tekst „rozwadniany". Chodzi o to, żeby nie eksponować podziałów na cztery dni przed tym, jak Wielka Brytania formalnie rozpocznie proces wychodzenia z UE.

Stanowisko Polski można precyzyjnie odczytać z projektu uchwały przyjętej głosami PiS przez sejmową komisję ds. UE, w której pozytywnie oceniono 60 lat integracji i uznano pilną potrzebę „takich reform wewnątrz Unii Europejskiej, które pozwolą zażegnać obecny kryzys, spowodowany opuszczeniem Unii przez Wielką Brytanię, zagrożeniem bezpieczeństwa wywołanym agresją wobec Ukrainy, napływem uchodźców z innych kontynentów, falą zamachów terrorystycznych". Najważniejsze twierdzenie dotyczy jednak perspektyw podziału Unii: Sejm „jednoznacznie przeciwstawia się koncepcjom różnych prędkości dalszej integracji, które doprowadzą do rozpadu Unii" i „opowiada się za zmianami, które będą służyć umacnianiu jedności i solidarności wewnątrz Unii, powstrzymają procesy ograniczania suwerenności i zapewnią jednakowe traktowanie państw członkowskich z pełnym zachowaniem różnorodności ich tradycji i kultur".

Zapis dotyczący wielu prędkości w Unii to idea podnoszona przede wszystkim przez Francję, Włochy i kraje Beneluksu, ale też ostatnio Niemcy i Hiszpanię, tak jak na spotkaniu w Wersalu. Dyskusja na ten temat okazała się jednak na tyle toksyczna dla jubileuszowej atmosfery, że na ostatnim szczycie UE postanowiono więcej tego sformułowania nie używać. W deklaracji ma się za to znaleźć podkreślenie jedności UE i stosowania traktatowej możliwości pójścia dalej w mniejszej grupie tylko tam, gdzie jest to niezbędne. Dla Polski ważne jest także sformułowanie dotyczące polityki społecznej. Rząd Beaty Szydło nie chce, żeby z deklaracji wyciągnąć można było wniosek o możliwości jakiejkolwiek harmonizacji praw socjalnych na poziomie UE. Na ostatnim szczycie w Brukseli premier podkreślała, że byłoby to zabójcze dla konkurencyjności krajów takich jak Polska.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorek: zuzanna.dabrowska@rp.pl, a.slojewska@rp.pl,

Polska premier Beata Szydło ma do wykonania na rzymskim szczycie UE trudne zadanie: z jednej strony chce walczyć z koncepcją podzielonej Europy, z drugiej jednak będzie się starała pokazać jako przewidywalny partner dla reszty państw Wspólnoty. Ma to zatrzeć złe wrażenie po poprzednim szczycie liderów UE i ostrym sprzeciwie Polski wobec wyboru Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej.

Po wtorkowych konsultacjach premier Szydło z prezydentem Dudą wykładnia polskiego stanowiska jest jasna: jakiekolwiek próby, które doprowadziłyby do trwałych podziałów w Unii, są nie do zaakceptowania – mówił w środę wiceszef MSZ Konrad Szymański, który uczestniczył w tym spotkaniu.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia