To będzie pierwszy kontakt na tak wysokim szczeblu między Polską i Rosją od przejęcia władzy przez PiS. W piątek w Moskwie zostaną przeprowadzone polsko-rosyjskie konsultacje międzyrządowe pod przewodnictwem wiceszefa MSZ Marka Ziółkowskiego i jego rosyjskiego odpowiednika Władimira Titowa. Czy negocjacje będą udane, nie jest jednak pewne.
– Jeśli strona polska zamierza prowadzić rozmowę w poprzedniej tonacji, wysuwając pretensje historyczne i stawiając ultimatum, a same konsultacje pomyślała jako demonstrację aktywności w posuwaniu się naprzód w destrukcyjnej agendzie, to wyciągniemy z tego odpowiednie wnioski – ostrzegł Titow.
Jednak w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" ambasador Rosji w Warszawie przyjął już o wiele bardziej pojednawczy ton.
Jędrzej Bielecki: Gdy Witold Waszczykowski został szefem MSZ, powiedział, że to Rosja złamała prawo międzynarodowe na Ukrainie i ona musi wyjść z inicjatywą poprawy stosunków z Polską. To zatem z inicjatywy Rosji dojdzie w piątek do pierwszych po wyborach dwustronnych konsultacji w Moskwie?
Amb. Siergiej Andriejew: To była inicjatywa strony polskiej, ale zaproszenie miała od roku. Konsultacje na poziomie wiceministrów spraw zagranicznych zwykle odbywają się raz w jednym kraju, raz w drugim, a ponieważ poprzednie miały miejsce w Warszawie w lutym 2015 r., przyszła kolei na Moskwę. Teraz więc polscy koledzy powiedzieli nam, że pan wiceminister Ziółkowski chciałby przyjechać do Moskwy.