Pod koniec 2017 roku w Iranie wybuchły protesty uliczne - początkowo na tle ekonomicznym, z czasem jednak przerodziły się w protesty polityczne. Protestujący - w większości młodzi ludzie - domagali się dymisji rządu i przywódców duchowych Iranu. Jak dotąd w protestach zginęło 21 osób.

Protesty wsparł prezydent USA Donald Trump, który pisał na Twitterze m.in. że naród irański powstał by zaprotestować przeciwko skorumpowanym przywódcom, którzy pozbawili go wolności. Iran uznał to za niedopuszczalną ingerencję w swoje wewnętrzne sprawy.

Teraz Khoshroo w czasie posiedzenia RB ONZ ocenił, że Stany Zjednoczone nadużyły swojej władzy, jaką zapewnia im pozycja stałego członka Rady Bezpieczeństwa, zwołując posiedzenie Rady poświęcone protestom, do jakich dochodzi w irańskich miastach.

- To bardzo niefortunne, że pomimo oporu części członków Rady, RB ONZ pozwala sobie na to, by być wykorzystywaną przez obecną administrację USA zwołując posiedzenie w sprawie, która nie podlega mandatowi Rady - ubolewał irański dyplomata.

Tymczasem ambasador USA przy ONZ, Nikki Haley stwierdziła, że Stany Zjednoczone "bez poczucia winy stoją po stronie tych, którzy w Iranie domagają się wolności, pomyślności dla swoich rodzin i godności dla swojego narodu". - Nie będziemy milczeć. Nieuczciwe próby nazwania protestujących "marionetkami zagranicznych sił" nie zmienią tego - dodała.