Gdy ktoś pochodzi z jednego miasta, mieszka w drugim, a wakacje spędza w trzecim, znalezienie dobrego lekarza w każdej z tych miejscowości nie jest sprawą najłatwiejszą. Życie ponad dwustu tysięcy pacjentów miesięcznie na całym świecie ułatwia polski serwis internetowy ZnanyLekarz, rozwijany w Warszawie.
Mariusz Gralewski, gdy stworzył Goldenline, miał zaledwie 21 lat. Ten serwis pełnił funkcję platformy komunikacyjnej, zanim nad Wisłę weszły social media z Doliny Krzemowej. – Część społecznościowa została zabrana przez Facebooka, ale druga, rekrutacyjna, działa coraz lepiej, headhunterzy wolą sami szukać pracowników, niż czekać, aż ktoś odpowie na ogłoszenie – mówi „Rzeczpospolitej". Agora stopniowo wykupiła 89 proc. akcji za 20 mln zł.
Znaleźć niszę
Mariusz Gralewski korzysta z tych doświadczeń przy rozwijaniu ZnanegoLekarza, łatwiej zdobywa też zaufanie funduszy inwestycyjnych. – Każdy inwestor, gdy przychodzi do niego startup, chce oszacować, na ile założyciel tej firmy jest w stanie zrealizować to, co obiecuje – tłumaczy. – Ja nie musiałem tego udowadniać dzięki temu, że wcześniej zrobiłem Goldenline.
Potrzebę portalu dla lekarzy odkrył, gdy próbował umówić wizytę u renomowanego specjalisty. Szukał takiego, do którego chodzi wielu pacjentów, uznając to za najlepszą rekomendację. Przychodnie jednak nie chciały mu pomóc. Wtedy znalazł kilka serwisów, które miały listę lekarzy i ostatecznie odkupił serwis ZnanyLekarz od Marka Wróbla, informatyka z Wrocławia, który wyjeżdżał na kilka lat do Chin. Dziś mówi, że to był kawałek kodu i niewielki ruch na stronie, więc kupił tak naprawdę wizję, pomysł. Dziś ten „pomysł" łączy pacjentów z lekarzami w w 25 krajach, od Polski przez Czechy i Słowację, Turcję, po Meksyk i Brazylię. Interes dobrze się rozwija tam, gdzie rynek medyczny nie jest skonsolidowany i działa na nim wielu samodzielnych lekarzy i małych gabinetów.
Przez zakupy kolejnych serwisów Gralewski zbudował pozycję pośrednika medycznego o światowym zasięgu. W czerwcu 2016 przejął hiszpański projekt Doctoralia.com, popularny też w Meksyku i Brazylii. Dzięki wejściu na rynek hiszpańskojęzyczny przeskoczył konkurentów. Nie obyło się bez trudnych decyzji, po dłuższych próbach zapadły decyzje o wycofaniu się z Rosji i ograniczeniu skali działania na Węgrzech.