Nowe prawo wyborcze szkodzi

O przygotowaniu do wyborów samorządowych i sytuacji po zmianie kodeksu wyborczego debatowali uczestnicy naszej dyskusji na kilka miesięcy przed głosowaniem.

Publikacja: 06.05.2018 21:15

Partnerem debaty „Rzeczpospolitej Życia Regionów” był Związek Województw RP.

Partnerem debaty „Rzeczpospolitej Życia Regionów” był Związek Województw RP.

Foto: materiały prasowe

Temat debaty „Rzeczpospolitej Życia Regionów" jest dla samorządu i dla demokracji w Polsce ważny. „Rzeczpospolita" ma bardzo szeroką współpracę z samorządami. Jak uczestnicy debaty ocenili zmiany w prawie wyborczym i przygotowania do nich?

 

Marek Wójcik, ekspert samorządowy: – Nowe regulacje wprowadzają dodatkowe koszty, wcale niemałe. Łącznie 605 mln 154 tys. 403 zł. To nie są moje wyliczenia, to jest wyliczenie PKW i Krajowej Komisji Wyborczej. Ja to porównuję do kilkuset sal gimnastycznych, które można by za tę kwotę wybudować. Będzie też wzrost kosztów wynagrodzenia komisarzy wyborczych, których przybywa. Do tego transmisja z 28 tys. obwodowych komisji wyliczona na 84 mln zł, licząc po 3 tys. zł na jedną komisję obwodową. Gdyby rzeczywiście kupować te kamery, ta kwota nie wystarczy. Koszt wynagrodzenia urzędników wyborczych: będą dostawać 4473,55 zł, będą pracować maksymalnie trzy miesiące od zarządzenia wyborów. 32 mln zł na warunki pracy dla tych urzędników wyborczych, 8 mln zł na koszt wyposażenia dla nich i najwyższa kwota – 112,5 mln zł – na diety dla osób pracujących w obwodowych komisjach.

Błędy były wytykane

Prof. Marek Chmaj, ekspert Związku Województw RP: – Uważam, że jest już za późno na wprowadzenie rejestracji wyborów samorządowych. Same procedury zamówień publicznych, tudzież nowelizacja budżetu oraz rozporządzenie RODO, które wchodzi w życie 25 maja, wszystko wskazuje na to, że rejestracji wyborów nie będzie.

Chcę podkreślić, że w trakcie prac komisji nadzwyczajnej wskazywaliśmy wielokrotnie rządzącej większości, że rejestrowanie lokalu wyborczego jest niezgodne nawet z polskim przepisami dotyczącymi ochrony danych osobowych. Kamera pokazuje nie tylko lokal wyborczy, ale także kto bierze udział w wyborach, a nie każdy obywatel sobie życzy, żeby było widać, iż był w lokalu wyborczym. Taki obraz pokazuje zachowania wyborcze, niektórzy oddają głos przy urnie, inni idą do miejsca, w którym mogą w sposób tajny oddać głos, czyli za kotarkę. Niektórzy osobiście zakreślają kratkę, inni proszą o wyręczenie dziecko – osoby starsze czasem mają problemy ze wzrokiem, więc proszą o pomoc. Nie budzi żadnej wątpliwości wśród fachowców, iż nagrywanie lokalu wyborczego jest rażąco sprzeczne z ochroną danych osobowych. Moim zdaniem tej rejestracji nie będzie. Co więcej, przepisy wprowadzone przez obecną większość parlamentarną zakładały, iż nagranie będzie przechowywane na serwerach przez okres pięciu lat. Po co? Nikt na to pytanie nie mógł odpowiedzieć. Geneza tych regulacji jest prosta. W 2014 r. Prawo i Sprawiedliwość utworzyło mit sfałszowanych wyborów. Pamiętamy, jakie były zarzuty odnośnie do Państwowej Komisji Wyborczej.

Marcin Piasecki z „Rzeczpospolitej": – Jak można teraz przeciwdziałać tym przepisom, które delikatnie rzecz mówiąc, nie są zbyt szczęśliwe?

Olgierd Geblewicz, prezes zarządu Związku Województw RP, marszałek województwa zachodniopomorskiego: – Samorządowcy już niejednokrotnie pokazali, że za każdym razem są bardzo pragmatyczni. Rozumiemy, że życie się zmienia, ale zmiany, które są nielogiczne, które powodują chaos, zawsze wywołują nerwowość i złość samorządów. Ale też trzeba uczciwie przyznać, że dotychczas wszystkie reformy wprowadzone przez obecny rząd udawały się wyłącznie wtedy, gdy spadały na barki samorządów. Przypomnę, że programy, którymi chwali się obecny rząd, i 500+, i tzw. reforma oświaty, zakończyły się względnym sukcesem dzięki samorządom.

Marcin Piasecki: – Czy w przepisach jest coś, co muszą państwo zrobić, bo państwo są za to odpowiedzialni?

Olgierd Geblewicz: – Jest przepis, który mówi o tym, że jeżeli nie uda się w terminie zrekrutować urzędników wyborczych, wówczas PKW występuje do marszałków, starostów, wójtów, do wszystkich władz publicznych, wszystkich władz samorządowych z wnioskiem o ich wskazanie. To nie jest obwarowane żadną sankcją, bo my przecież nie możemy nikogo zmusić. Jest w nowym prawie zapis, który stwierdza, że w terminie takim a takim Państwowe Biuro Wyborcze powołuje urzędników o określonych kwalifikacjach. Musi to być urzędnik, osoba z wyższym wykształceniem i do tego osoba, która nie zamieszkuje na terenie gminy, w której będzie pracowała. Był już nabór i wypełniono zaledwie połowę miejsc.

W drugim kroku – zgodnie z ustawą – występuje się do marszałka, starosty, burmistrza z prośbą o pomoc w takiej rekrutacji. Pamiętajmy, że to nie jest wcale łatwy wybór. Ja jestem państwowcem, myślę, że wszyscy na tej sali są państwowcami, więc niezależnie od tego, że bardzo nie podobają mi się te zmiany, gdy wczoraj był u mnie dyrektor generalny z pytaniem „Co robić?", powiedziałem mu: „Proszę do wszystkich pracowników wysłać kwestionariusz jako swego typu ofertę pracy, bo nie możemy doprowadzić do tego, żeby wybory w Polsce demokratycznej się nie odbyły". Choć ostrzegaliśmy wiele razy... A na końcu znowu na nasze barki spada realizacja niemądrych, nierozsądnych zmian. Wczujmy się w rolę pracownika: musi u nas wziąć na siedem miesięcy urlop bezpłatny, wypaść z obiegu, z rutyny pracy, po to by za ok. 4 tys. zł dojeżdżać do innej gminy, żeby tam świadczyć pomoc wyborczą. Nielogiczne, bezsensowne i nic niedające.

Fanatycy czy cynicy

Marcin Piasecki: – Marszałek wskazał na poczucie odpowiedzialności samorządów i samorządowców i kazał wysłać ankiety. Może ktoś się zdecyduje na bycie urzędnikiem wyborczym? Może nie? Mówiąc potocznie, to trochę nie państwa sprawa, to nie wy organizujecie te wybory...

Marek Mazur, przewodniczący konwentu przewodniczących sejmików województw RP: – Ideą samorządności była decentralizacja i przekazywanie kompetencji, zadań, tudzież środków samorządom. Samorządy są bliżej obywatela, więc one miały decydować, co zrobić, by jemu się żyło lepiej. Dzisiaj kierunek jest odwrotny: zabierane są samorządom kompetencje, szczególnie samorządom wojewódzkim, ale zadania, obowiązki i sfinansowanie tych problemów pozostają w ich gestii.

Wszystkie reformy tej władzy i zabieranie nam kompetencji odbywa się bez opinii i bez głosu samorządów. W przypadku wyborów samorządowych może być klapa i rząd będzie mógł zrzucić to na samorządy.

Marek Woźniak, marszałek województwa wielkopolskiego: – Samorządy zawsze były odpowiedzialne za państwo i na pewno w tych sprawach, gdzie będą mogły pomóc, pomogą. Ale w pewnym sensie jesteśmy już ofiarami, pytanie tylko – czy fanatyków, czy raczej cyników. Stworzono bowiem mit sfałszowanych wyborów, bo to było korzystne z punktu widzenia politycznego. Obawiam się, czy to całe skomplikowanie procesu wyborczego nie posłuży w pewnym momencie do zakwestionowania niewygodnych wyników wyborów. To teoria spiskowa, ale tak może być. Dla mnie dobrze przeprowadzone wybory zależą od trzech czynników, są to: klarowne prawo, doświadczone i dobrze przygotowane kadry oraz odpowiednie przeszkolenie, wyedukowanie wyborcy. Najbardziej szkoda mi tego, że w wyniku agitacji fanatyków zepsuto państwo.

Jak ratować wybory

Marcin Piasecki: – Co można zrobić, żeby wybory były udane, a nie pogrążone w chaosie?

Marek Wójcik: – Moim zdaniem rządzący zmienią tylko to, co już teraz wiadomo, czyli kwestię nagrywania. I nic więcej, bo inne zmiany byłyby przyznaniem się do porażki. Dlatego uważam, że trzeba przyjąć, że będziemy działali w tym stanie prawnym, który mamy teraz, z niewielką korektą wynikającą z opinii GIODO. Mnie smuci to, że państwo działa na zasadzie braku zaufania, bo wszystkie operacje kodeksu wyborczego wynikają z braku zaufania do samorządów. My wybory robiliśmy przez lata, a jeśli się pojawiały zastrzeżenia, to nie do nas były one kierowane. Niszczy się Trybunał Konstytucyjny, sędziów, politycy już sami się dawno zniszczyli, teraz niszczymy autorytet administracji wyborczej, z góry zakładając, że w zakresie wyborów będzie ciągłe pasmo przekrętów. Co możemy robić? Budować świadomość wyborców. Niezwykle istotna będzie rola mężów zaufania. Boję się o takich, którzy będą szukać sensacji.

Marcin Piasecki: – Jak będą wyglądały wybory?

Marek Wójcik: – Te wybory podzielą jeszcze bardziej Polaków. Mam nadzieję, że obywatele się obudzą, że powstanie dużo komitetów obywatelskich, które będą chciały zrobić na złość rządzącym.

Marek Woźniak: – Wydaje się, że wybory będą plebiscytem politycznym: za władzą albo przeciw władzy. Nie da się uciec od wielkiej polityki.

Marek Mazur: – Moim zdaniem nie będzie dużej frekwencji. Jeśli będą protesty, nie zostaną uznane, a to spowoduje kolejne powody do niezadowolenia.

Partnerem debaty był Związek Województw RP

Opinia

Paweł Szefernaker, wiceminister MSWiA, Pełnomocnik Rządu ds. Współpracy z Samorządem Terytorialnym

Nie pracowałem nad tą ustawą, nie byłem posłem sprawozdawcą. Miałem w nią taki sam wkład jak inni posłowie – brałem udział w głosowaniu. Za finanse związane z wyborami odpowiadają PKW i Krajowe Biuro Wyborcze, bo to są organy powołane do przeprowadzenia wyborów. One też w porozumieniu z resortem finansów odpowiadają za ich finansowanie, a nie MSWiA. Jeśli chodzi o wybór urzędników wyborczych, są to kompetencje szefa Krajowego Biura Wyborczego i PKW, a nie MSWiA. Ministerstwo zajmowało się wyborem komisarzy wyborczych i nie miało problemów z doborem kompetentnych osób. Na jedno miejsce zgłosiło się po siedmiu chętnych. A jeśli chodzi o urzędników wyborczych, to kompetencje w zakresie ich wyboru mają PKW i Krajowe Biuro Wyborcze.

Temat debaty „Rzeczpospolitej Życia Regionów" jest dla samorządu i dla demokracji w Polsce ważny. „Rzeczpospolita" ma bardzo szeroką współpracę z samorządami. Jak uczestnicy debaty ocenili zmiany w prawie wyborczym i przygotowania do nich?

Marek Wójcik, ekspert samorządowy: – Nowe regulacje wprowadzają dodatkowe koszty, wcale niemałe. Łącznie 605 mln 154 tys. 403 zł. To nie są moje wyliczenia, to jest wyliczenie PKW i Krajowej Komisji Wyborczej. Ja to porównuję do kilkuset sal gimnastycznych, które można by za tę kwotę wybudować. Będzie też wzrost kosztów wynagrodzenia komisarzy wyborczych, których przybywa. Do tego transmisja z 28 tys. obwodowych komisji wyliczona na 84 mln zł, licząc po 3 tys. zł na jedną komisję obwodową. Gdyby rzeczywiście kupować te kamery, ta kwota nie wystarczy. Koszt wynagrodzenia urzędników wyborczych: będą dostawać 4473,55 zł, będą pracować maksymalnie trzy miesiące od zarządzenia wyborów. 32 mln zł na warunki pracy dla tych urzędników wyborczych, 8 mln zł na koszt wyposażenia dla nich i najwyższa kwota – 112,5 mln zł – na diety dla osób pracujących w obwodowych komisjach.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego