Rz: Gdy zbieraliśmy prognozy od uczestników konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego, pod koniec marca, przewidywał pan, że między II a IV kwartałem br. polska gospodarka będzie się rozwijała średnio w tempie 3,5 proc. Wtedy nie były jeszcze znane dane za I kwartał br., gdy PKB urósł o 4 proc. rok do roku, po 2,5 proc. w poprzednim kwartale. Czy pańskie marcowe prognozy były zbyt ostrożne?
Mikołaj Raczyński: Tak. Większość danych, które ukazały się od marca, była lepsza od oczekiwań. Ożywienie w globalnej gospodarce też jawi się jako silniejsze. Teraz oceniam, że tempo wzrostu PKB będzie oscylowało w najbliższych kwartałach wokół 4 proc. Mogą być to odczyty nieco niższe, ale też nieco wyższe.
W I kwartale było trochę czynników jednorazowych, które podbiły tempo wzrostu gospodarki w ujęciu rok do roku. W kolejnych kwartałach, gdy ich zabraknie, dynamika PKB nie spadnie?
Na perspektywy polskiej gospodarki trzeba patrzeć w globalnym kontekście. Jesteśmy beneficjentami poprawy koniunktury w światowej gospodarce, a w szczególności w strefie euro. Proszę zauważyć, że odczyty PKB w I kwartale z innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej też przebiły oczekiwania ekonomistów.
W strefie euro tzw. miękkie wskaźniki koniunktury, oparte na sondażach wśród przedsiębiorców i konsumentów, np. PMI, zwiastują gospodarczy boom. Ale w twardych danych tego nie widać.