Najnowsze wykopaliska dostarczyły dowodów na to, że była nie tylko obserwatorium, świątynią i szpitalem, ale także cmentarzem.
Początki Stonehenge owiane są tajemnicą: powstało w miejscu, w którym 3100 lat p.n.e. grzebano zmarłych. Ale te prastare pochówki nie miały bezpośredniego związku ze słynną budowlą. Dwa lata temu, w trakcie badań, które prowadzili profesorowie Timothy Darvill i Geoff Wright z Bournemouth University, okazało się, że w obrębie słynnego kręgu pochowano ponad 200 osób.
Równocześnie archeolodzy ponownie zbadali obiekt rozkopany w 1920 roku. W Stonehenge istnieje 56 tzw. jam Aubreya rozlokowanych wzdłuż wewnętrznej linii wału otaczającego obiekt. W latach 20. rozkopano ponad 30 tych jam. W niektórych natrafiono na spalone ludzkie szczątki. Ówczesna technologia nie umożliwiała zbadania ich, dlatego zakopano je w jamie Aubreya nr 7. Teraz te szczątki zostały wydobyte, łącznie 45 kilogramów przemieszanych kości. Dr Christie Willis z University College London zbadała je, używając najnowocześniejszej aparatury.
Datowanie tych szczątków metodą węgla C14 wykazało, że Stonehenge służyło jako cmentarzysko o kilkaset lat dłużej, niż to wynikało z wcześniejszych ustaleń. Najstarsze szczątki pochodzą z 3100 r. p.n.e., najmłodsze z 2140 r. p.n.e. Wcześniejsze datowania dawały wyniki od 2900 do 2300 p.n.e.
Wśród badanych kości dr Christie Willis zidentyfikowała 14 kobiet i 9 mężczyzn – co było zaskoczeniem.