Mateusz Morawiecki nie chce do obowiązującego w Unii limitu deficytu budżetowego nie wliczać wydatków na obronność

Propozycja Mateusza Morawieckiego, aby do obowiązującego w Unii limitu deficytu budżetowego nie wliczać wydatków na obronność, nie ma szans na akceptację w Brukseli.

Aktualizacja: 01.11.2016 20:55 Publikacja: 01.11.2016 17:50

Foto: Bloomberg

UE powinna przemyśleć, czy w tych niespokojnych czasach nie należałoby wyłączyć wydatków na politykę obronną poza obowiązujący limit deficytu sektora finansów publicznych – oświadczył w piątek podczas konferencji w Akademii Leona Koźmińskiego wicepremier Mateusz Morawiecki. Powtarzając propozycję, którą po raz pierwszy przedstawił dwa dni wcześniej na Warszawskim Forum Bezpieczeństwa, dał do zrozumienia, że traktuje ją poważnie.

Ale ekonomiści nie zostawiają na niej suchej nitki. – To pomysł nieodpowiedzialny – powiedział „Rzeczpospolitej" eurodeputowany Dariusz Rosati. – Nierealistyczny, bezzasadny – dodał Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Podobny pomysł przedstawiła wiosną 2015 r. Platforma Obywatelska.

Traktat z Maastricht zobowiązuje kraje UE do utrzymywania deficytu sektora finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB, a długu publicznego poniżej 60 proc. PKB. Na mocy tzw. paktu stabilizacji i wzrostu państwa, które łamią te reguły, są obejmowane procedurą naprawczą, a jeśli nie przynosi ona skutków, grożą im sankcje, z karami finansowymi włącznie.

Morawiecki zapewnił, że rząd będzie utrzymywał deficyt w granicach unijnego limitu, ale spróbuje „inspirować zmiany". Z jednej strony chodzi o bezpieczeństwo w niespokojnych czasach, a z drugiej – jak tłumaczył wicepremier – wydatki na obronność mogą sprzyjać innowacyjności gospodarki.

Gdyby propozycja została w UE przyjęta, rząd mógłby bez narażania się na sankcje utrzymywać deficyt na poziomie przekraczającym 5 proc. PKB. Po zmianach z końca ub.r. ustawa o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu sił zbrojnych zobowiązuje bowiem rząd do przeznaczania na obronność co najmniej 2 proc. PKB.

– Szanse na to, aby polska propozycja została przyjęta, są zerowe. W Brukseli nie ma woli zmieniania reguł fiskalnych – powiedział „Rz" Zsolt Darvas, ekspert brukselskiego think tanku Bruegel. Jak przypomniał, reguły są elastyczne: KE pozwala krajom Unii na wykroczenia, o ile są przejściowe lub spowodowane wyjątkowymi okolicznościami. Np. Francja, która od dekady ma deficyt większy niż 3 proc. PKB, a od 2009 r. jest objęta procedurą nadmiernego deficytu, systematycznie otrzymuje dodatkowy czas na dostosowanie się do reguł. Ostatnio pretekstem był wzrost wydatków po zamachach terrorystycznych. – W praktyce reguły fiskalne w UE są tak elastyczne, że niektóre kraje się nimi nie przejmują – mówi Darvas.

Mimo to propozycje wyłączenia pewnych kategorii wydatków z ograniczeń fiskalnych pojawiają się. Składał je także rząd Donalda Tuska, który chciał innego traktowania deficytu wynikającego z transferu pieniędzy z ZUS do OFE. – Proponowano już wyłączenie inwestycji, wydatków na badania i rozwój, na szkolnictwo, na walkę z nierównościami, a teraz na obronność. Gdyby KE na to przystała, reguły fiskalne straciłyby sens – powiedział „Rz" Daniel Gros, dyrektor brukselskiego ośrodka analitycznego CEPS. – Duże deficyty i dług prędzej czy później kończą się problemami. Jeśli jakiś rząd chce na coś wydawać więcej, musi podnieść podatki albo ograniczyć inne wydatki – dodał.

– Zgadzam się, że wydatki na obronność mogłyby być w Polsce większe. Ale jeśli rząd PiS uważa, że to jest priorytet, powinien ograniczyć inne wydatki – mówi Rosati. Jak podkreślił, przy obecnej koniunkturze nie ma uzasadnienia, by deficyt w Polsce sięgał nawet 3 proc. PKB. – Strach pomyśleć, do jakiego poziomu się zwiększy, jeśli koniunktura się pogorszy – dodał.

UE powinna przemyśleć, czy w tych niespokojnych czasach nie należałoby wyłączyć wydatków na politykę obronną poza obowiązujący limit deficytu sektora finansów publicznych – oświadczył w piątek podczas konferencji w Akademii Leona Koźmińskiego wicepremier Mateusz Morawiecki. Powtarzając propozycję, którą po raz pierwszy przedstawił dwa dni wcześniej na Warszawskim Forum Bezpieczeństwa, dał do zrozumienia, że traktuje ją poważnie.

Ale ekonomiści nie zostawiają na niej suchej nitki. – To pomysł nieodpowiedzialny – powiedział „Rzeczpospolitej" eurodeputowany Dariusz Rosati. – Nierealistyczny, bezzasadny – dodał Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Podobny pomysł przedstawiła wiosną 2015 r. Platforma Obywatelska.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Budżet i podatki
Tusk: kwota wolna 60 tys. w tym roku nie jest możliwa, ale będzie faktem
Budżet i podatki
Szwedzka skarbówka ściągnie podatki ze szpiega. Z wypłat, które dostał od Rosji
Budżet i podatki
Wraca VAT na żywność. Co to oznacza dla portfeli polskich klientów?
Budżet i podatki
Wyższa stawka VAT, czyli konieczne łatanie budżetowej dziury
Budżet i podatki
Żywność od kwietnia zdrożeje o 3-5 proc. Koniec z zerową stawką VAT