W przyszłym roku Fundusz Pracy, który jest finansowany ze składek od wynagrodzeń, na swoją działalność ma wydać aż o 4 mld zł mniej niż w 2017 r. – wynika z projektu planów finansowych funduszy celowych na 2018 r.
Rząd planuje, że o 0,9 mld zł mniej Fundusz wyda na aktywne formy walki z bezrobociem, a na zasiłki z tytułu braku zatrudnienia – 0,4 mld zł mniej niż w tym roku. Takie zmiany mogą być uzasadnione poprawą sytuacji na rynku pracy, za to mniej zrozumiała jest propozycja, by Fundusz Pracy przestał finansować wypłatę zasiłków i świadczeń przedemerytalnych (w 2017 r. to ok. 2,4 mld zł). Od 2018 r. obowiązek ten ma być scedowany na Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych (w 2018 to ok. 2,1 mld zł).
Problem w tym, że to mały fundusz, którego przychody w ostatnich latach oscylowały w granicach 500–600 mln zł. Sfinansowanie zadania na ponad 2 mld zł to dla niego duży ciężar i będzie oznaczało konieczność naruszenia zgromadzonych rezerw. Rezerwy te, obecnie w wysokości ok. 5 mld zł, powinny zaś być gwarancją wypłacalności Funduszu na podstawowe działanie – wypłatę należnych wynagrodzeń pracowników przedsiębiorstw w razie ich bankructwa.
– Manewr polegający na przesunięciu jednego wydatku z funduszu do funduszu wydaje się szczególnie podejrzany – komentuje Łukasz Kozłowski, ekspert organizacji Pracodawcy RP, który jako pierwszy zwrócił uwagę na rządowe propozycje. – Można sądzić, że chodzi o ominięcie tzw. reguły wydatkowej, która określa nieprzekraczalny limit wydatków dla większości sektora finansów publicznych – dodaje.