Od wielu lat w zasadzie każda nowa firma w kilka dni po zarejestrowaniu dostaje pismo z informacją, że musi wpłacić za wpis do rejestru. Mimo że wpis w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej jest darmowy, to na fakturze widnieje pokaźna kwota, ostatnio 295 zł.
70 tomów akt
Najaktywniejszym niby-rejestrem jest Centralny Rejestr Działalności Gospodarczych i Firm z siedzibą w Warszawie. Pism wysyłanych przez ten podmiot nikt nie sygnuje, rejestr nie podaje też żadnego numeru telefonu.
Wygląda na to, że działalność ta się zakończy. – 19 maja zostało wszczęte śledztwo. Z całego kraju trafiają do nas poszkodowani przez ten rejestr, mówimy o tysiącach osób – mówi Mariusz Duszyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Jak podkreśla, sprawa jest duża – już zgromadzono 70 tomów akt – i rozwojowa.
W grę wchodzi zarzut oszustwa. Na razie jest za wcześnie, by mówić, kiedy może zostać postawiony konkretnym osobom. Nie wiadomo też, ile pism trafiło do przedsiębiorców, ale wystarczy prześledzić fora internetowe, by znaleźć informacje o adresatach takich druków z całego kraju. „Brak terminowej wpłaty spowoduje brak wpisu" – czytamy w piśmie niby-rejestru. Na zmianę jest mowa o Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej, jak i fikcyjnym Centralnym Rejestrze Działalności Gospodarczych i Firm. Dlatego wielu dało się na to nabrać i zapłaciło.
Tego typu podmiotów działało co najmniej kilka. Warszawski rejestr jest aktywny do dzisiaj i nadal wysyła do firm informacje o kwocie do zapłacenia.