Na koniec 2016 r. deficyt sektora finansów publicznych mógł wynieść 1,5–2,2 proc. PKB – prognozują ekonomiści. W każdym przypadku to mniej niż w 2015 r., a jeśli deficyt spadnie poniżej 1,9 proc., będzie to wynik najniższy od co najmniej 20 lat.

Jednak stosunkowo niska luka w całym sektorze finansów publicznych w 2016 r. nie pomoże w poprawie ich kondycji w 2017 r. Wynik z zeszłego roku nie był bowiem efektem działań przynoszących trwałą poprawę, np. w zakresie ograniczenia wydatków lub zwiększenia dochodów, lecz raczej efektem zdarzeń jednorazowych. W samorządach (które mogą mieć nawet 20 mld zł nadwyżki zamiast planowanego deficytu w wysokości 6 mld zł) mamy do czynienia z inwestycyjną zapaścią. Budżetowi państwa także pomogły niższe inwestycje oraz nadzwyczajne wpływy jednorazowe (ze sprzedaży częstotliwości i zysk z NBP), dzięki którym deficyt zamiast 54,7 mld zł może być znacznie poniżej 40 mld zł.

W tym roku, jeśli inwestycje ruszą, stare problemy wrócą. Przede wszystkim w budżecie państwa, bo rząd „wkłada" tam nowe programy społeczne zwiększające napięcie w kasie państwa, ale nie ogranicza wydatków. Liczy, że wszystkie koszty tych programów uda się pokryć ze zwiększonych dochodów. Te mają rosnąć dzięki uszczelnieniu systemu podatkowego oraz wzrostowi gospodarczemu. Oba źródła są jednak ograniczone.

Niski deficyt w zeszłym roku przekłada się za to pozytywnie na wysokość długu publicznego. Skoro realna luka jest niższa od planu, to znaczy, że trzeba po prostu pożyczyć mniej pieniędzy. Agencje ratingowa Fitch oszacowała w piątkowym komunikacie, że dług publiczny (według metodologii unijnej) wyniesie w 2017 r. ok. 54,6 proc. PKB, a w 2016 r. – 53 proc. Rząd zaś planował, że w tym roku dług sięgnie 55 proc. PKB, a w 2016 r. – 53,7 proc. Niższy dług jest oczywiście korzystny dla państwa, oznacza np. niższe koszty jego obsługi. Jednocześnie, jak zaznacza Fitch, zagrożeniem dla tego pozytywnego procesu jest brak zacieśnienia w polityce fiskalnej w średnim okresie oraz możliwa deprecjacja złotego wobec głównych walut. Polski dług jest dosyć wrażliwy na zmiany kursów walut, bo aż 34 proc. naszego zadłużenia to zadłużenie w walutach obcych. Osłabienie złotego o 10 proc. oznacza, że dług w 2017 r. rośnie o 1,64 proc. PKB.