Stanowisko rady to kubeł zimnej wody dla odpowiedzialnego za tę inicjatywę legislacyjną Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa.
Stabilność prawa
Dotąd o projekcie ustawy mającej – jak wskazuje jej tytuł – uprościć proces inwestycyjno-budowlany, negatywnie wypowiadali się przedstawiciele branży. Mowa o dokumencie, który ma m.in. ograniczyć wydawanie warunków zabudowy, zakazać etapowania budów czy wprowadzić do porządku prawnego obszary zorganizowanego inwestowania. Znaczna część jego zapisów miała znaleźć się w kodeksie urbanistyczno-budowlanym, nad którym również trwają prace w resorcie budownictwa.
„Zabieg nowelizacji przepisów ustaw wskazanych w opiniowanym projekcie nie służy stabilności i pewności prawa" – pisze rada w wydanej właśnie opinii. W jej ocenie procedowanie tak obszernej zmiany przepisów w perspektywie wprowadzenia kodeksu nie jest właściwe. „Zabieg ten może się stać źródłem zamętu i problemów z ustaleniem stanu prawnego w odniesieniu do realizowanych inwestycji, co znajdzie swój wyraz w wykładni przepisów przejściowych do projektowanego Kodeksu" – podkreśla rada.
Jak zaznacza ciało doradcze rządu, analiza projektu pokazuje, że znaczna część proponowanych przepisów nie jest zbieżna z intencją projektodawcy wyrażoną w tytule. Inwestowania bowiem raczej nie uprości. „Niektóre z projektowanych rozwiązań pozostają w sprzeczności z konstytucyjnymi zasadami, w tym zwłaszcza z zasadami: decentralizacji, proporcjonalności, ochrony prawa własności oraz wolności gospodarczej" – wylicza rada w swoim stanowisku.
– Zgadzamy się z opinią rady, że przeprowadzanie zmian w sposób pośpieszny może skomplikować życie, zamiast je ułatwić. Projekt wprowadza bardzo duże zmiany i obostrzenia, robiąc to bardzo szybko – komentuje Konrad Płochocki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich.