Gdy żyjemy w mieście, potrzebujemy ciągłej zmiany. Miasto to miejsce zmian, nie tak jak wieś – spokojna i idylliczna. Ale to nasz wybór, taka gotowość do życia w zmianie wokół nas, wraz z nowymi technologiami i wymarzonymi potrzebami naszego życia. A chcemy, aby było ono wygodniejsze i trochę ekscytujące. W wymiarze fizycznym dla miasta oznacza to budowę i modernizację lub rewitalizację, gdy usiłujemy dodać wigoru nieco słabnącym jego obszarom.
Miasto się buduje, czasem rozszerzając swój obszar dotychczasowej urbanizacji, rozlewa się. To budzi niepokój, bo koszty, bo utrata ziemi rolniczej. Nie zawsze też potrafimy nadać sens miejskości tym nowym obszarom. Potrzeba więc intensyfikacji zabudowy tam, gdzie już ona jest, budowania pod ziemią i nadbudowy istniejących budynków. Szczególnie wtedy, gdy są to miejsca o wyjątkowej wartości dla naszej kultury. Tak jak podziemia Luwru czy Rynku w Krakowie. Albo gdy jest wielu właścicieli i trudno burzyć to, co stoi, bo wielość własności jest trudna do wykupienia.
Pod ziemią budujemy, gdy chcemy mieć nową infrastrukturę komunikacji w zatłoczonym śródmieściu, miejsca wspólnych parkingów pod placami miejskimi i skwerami. Ale w ciasnocie śródmieścia pojawiają się również sklepy i pasaże handlowe związane z metrem, koleją, autobusami. Potrzebujemy też możliwości nadbudowy. Nie tylko nad istniejącymi kamienicami w ich przestrzeniach strychów, ale i nad budynkami z lat 60., gdy dobudowując piętro, możemy wyposażyć pozostałych mieszkańców w windę i ocieplić budynek, zmodernizować go.
A to ich własność z wyodrębnionymi lokalami. To konsekwencja prawna uzyskania praw do odrębnej własności lokalu, jako konieczna zmiana prawa. Mamy więc części wspólne i własność mieszkania. Jest to trudne dla nowych inwestycji, bo wymaga wspólnej zgody wszystkich współwłaścicieli. Czasem ją osiągamy, tak jak obecnie na osiedlach deweloperskich, gdy zmieniamy kształt uliczek i parkingów. Ale tam też za kilka lat będziemy chcieli coś nadbudować, dobudować. Bo w przyszłości miasto też się będzie rozwijać. Budowanie to inwestycja. Więc i inwestor. Czyli zaangażowanie pieniędzy z banku, rynku lub z własnej kieszeni. Ale i niepokój, bo jaką mamy gwarancję, gdy budujemy naszymi pieniędzmi na cudzym lub wspólnie. Tutaj wkracza mechanizm hipoteki, czyli zabezpieczenia na nieruchomości.
Ale jak zabezpieczać, gdy jest wielu właścicieli? Bezpieczeństwo pieniędzy, czyli zapis hipoteczny, wymaga odpowiedniego systemu prawnego. W wielu krajach europejskich stosowane są mechanizmy prawa zabudowy, również czasowej dzierżawy terenu, nawet na 999 lat, jak w Wielkiej Brytanii, lub tak zwanego wieczystego użytkowania, jak w Polsce. Potrzebujemy możliwości prawnej dla własności warstwowej. Tak jak w USA, gdzie można w centrum miasta nabyć prawo do nadbudowy nad czyjąś własnością. Można nim również handlować i negocjować z miastem jego wartość.